Dwadzieścia tysięcy uczestników siódmego już w tym roku strajku generalnego wyległo wczoraj na ulice Aten. Okazję wykorzystali anarchiści. Starcia z policją zaczęły się, gdy grupy zamaskowanych, uzbrojonych w kije młodzieńców zaatakowały budynek Ministerstwa Finansów, obrzucając go koktajlami Mołotowa.
Policja użyła gazu łzawiącego, ale na niewiele się to zdało, gdyż anarchiści byli wyposażeni w maski przeciwgazowe. Butelki z benzyną poleciały w kierunku dwóch luksusowych hoteli. Demolowano witryny sklepów, podpalano samochody, obrzucano policję kamieniami. Nad centrum stolicy uniosły się chmury dymu.
W pobliżu manifestacji znalazł się przypadkowo były konserwatywny minister Kostis Hatzidakis. Rzuciło się na niego około 200 osób, krzycząc „Złodziej!”. Ktoś uderzył go w twarz. Napastników powstrzymali inni, mniej krewcy demonstranci. Zalany krwią polityk wycofał się z ulicy pod ich osłoną.
Policji udało się w końcu wyprzeć anarchistów poza centrum Aten. Ulice, na których toczyły się starcia, wyglądały jak pobojowisko.
[srodtytul]Przeciw budżetowi [/srodtytul]