Palący Hiszpanie uważają nowe przepisy za zbyt surowe. Zaledwie 20 lat temu papieros był w ich kraju symbolem postępu i nowoczesności. Popielniczki stały na sklepowych ladach, palić wolno było w kinach, nawet w salach szpitalnych. Za papierosy nie karano nawet uczniów.
– Dla mnie to popadanie z jednej skrajności w drugą. Najpierw wszyscy palili, teraz nie będzie wolno palić nikomu – skarży się 67-letni Lluis, który odkąd odszedł na emeryturę, co rano schodzi do baru na kawę i papierosa. – To jest bar dla palących, przychodzą tu tylko ci, którzy palą, po co to komplikować – narzeka. Właściciel lokalu Jorge Mendez boi się utraty klientów. – Nie serwuję obiadów. Zarabiam na tym, że ktoś przyjdzie, wypije piwo i wypali papierosa. Nie chcę nawet myśleć, jak to się skończy – mówi.
Eduardo Costa, właściciel pobliskiej restauracji Sol y luna (słońce i księżyc), pięć lat temu, po wejściu w życie ustawy ograniczającej palenie, zainwestował w remont lokalu 30 tysięcy euro. – Żeby wszystko było zgodne z prawem, oddzieliłem szybami salę dla palaczy i zainstalowałem specjalny wyciąg. Wszystko na nic. Nikt mi przecież tych pieniędzy nie zwróci – narzeka. Ponieważ, zgodnie z ustawą, wolno palić na ulicy, znów sięga do oszczędności. Na chodniku przed restauracją buduje wiatę, która zimą będzie ogrzewana piecykami gazowymi. – Tu klient będzie mógł spokojnie zjeść i zapalić – mówi. I dodaje: – Dopóki nie zabronią palić na ulicach.
[srodtytul]Racje rządu[/srodtytul]
Rząd ma jednak swoje racje. Połowa z 800 tysięcy osób zatrudnionych w Hiszpanii w barach, restauracjach i hotelach to bierni palacze, z których 5 tysięcy rocznie umiera. Obliczono, że przez 25 lat pracy wdychają tyle dymu, jakby wypalili 73 tysiące paczek papierosów. Ministerstwo Zdrowia uważa, że dzięki zakazowi nie tylko zmniejszy się liczba zgonów palaczy, ale też więcej osób zdecyduje się na rzucenie palenia. W opublikowanym w czwartek sondażu 3 miliony Hiszpanów zadeklarowało, że jest to jedno z ich noworocznych postanowień.
Ustawa nie jest ostatnim ograniczeniem swobody palących. Kolejnym ma być zakaz palenia w samochodach. Na wyrzeczenie się papierosa podczas jazdy już dziś godzi się 53 procent kierowców, a 70 procent przyznaje, że palenie odwraca uwagę i zwiększa ryzyko wypadku. W dodatku papierosy będą coraz droższe. W 2010 roku ich cena rosła dwukrotnie. Aby zniechęcić przyszłych palaczy, hiszpańskie szkoły odwiedzą lekarze i nałogowcy. Opowiedzą uczniom o substancjach zawartych w papierosach, skutkach palenia i problemach z jego rzuceniem.