Amerykanin, który przywiózł na Kubę urządzenia do łączności satelitarnej, usłyszy wyrok lada dzień. Proces, na który 62-letni Gross czekał w areszcie od grudnia 2009 r., rozpoczął się w sobotę i trwał tylko jeden dzień.

Prokurator zażądał dla niego 20 lat pozbawienia wolności. Gross twierdzi, że chciał ułatwić łączność internetową kubańskiej wspólnocie żydowskiej. Ponieważ jednak współpracował z amerykańską Agencją na rzecz Międzynarodowego Rozwoju (USAID), wspierającą rozwój demokracji na Kubie, został potraktowany jako szpieg.

Bliscy Grossa wierzą, że reżim nie odważy się na posłanie go na 20 lat do więzienia, co oznaczałoby pogrzebanie szans na poprawę relacji Kuby z USA. Amerykanin może zostać skazany, a następnie uwolniony z przyczyn humanitarnych, o co usilnie zabiega jego żona. 88-letnia matka Grossa i jego 26-letnia córka są chore na raka.