– W australijskim społeczeństwie nie ma miejsca na szarijat – oświadczył prokurator generalny Robert McClelland. – We wniosku o obywatelstwo napisane jest wyraźnie, że przyjazd do Australii oznacza podporządkowanie się australijskiemu prawu i wspieranie australijskich wartości – dodał  McClelland, cytowany przez dziennik „The Australian".

Według prezesa federacji islamskiej Ikebala Adama Patela chodzi o „umiarkowany szarijat" w dziedzinie prawa rodzinnego, zwłaszcza rozwodów. AFIC dowodzi, że niektórzy muzułmanie uznają prawo islamskie za obowiązujące, niezależnie od tego gdzie mieszkają. Ci, których reprezentuje jego federacja, sądzą inaczej. – Wierzą, że muzułmanie mogą się zmieniać, ale islam nie – podkreśla Patel. Skoro tak, większość przepisów szarijatu może ulec modyfikacji.

Ortodoksyjni muzułmanie przyjmują na przykład, że prawo do rozwodów mają tylko mężczyźni, którzy w dodatku mogą swoim żonom zabrać całą ich własność; umiarkowani zgadzają się na rozwód za obopólną zgodą.

– Zamiast pozwalać islamskim ekstremistom wprowadzać ich zwyczaje, proponujemy rozwiązania kompromisowe – mówił Patel. Jego zdaniem pewne kroki już zostały poczynione, na przykład rząd w Canberze już zgodził się na zgodne z przepisami islamskimi rozwiązania w dziedzinie finansów oraz przygotowywanie i sprzedawanie tzw. żywności halal.

Prokuratora McClellanda to nie przekonuje, podobnie jak sugestia, że wprowadzenie szarijatu przyciągnie do Australii islamskich biznesmenów. – Ludzie przyjeżdżają do Australii dlatego, że mamy wolne, otwarte i tolerancyjne społeczeństwo, w którym kobiety i mężczyźni są równi przed prawem, niezależnie od rasy, religii czy kultury – podkreślił.