Netanjahu poucza Obamę

Izrael nigdy nie zaakceptuje propozycji, by pokój z Palestyńczykami oprzeć na granicach sprzed 1967 roku

Publikacja: 21.05.2011 02:14

Nie jest tajemnicą, że Beniamin Netanjahu i Barack Obama nie przepadają za sobą

Nie jest tajemnicą, że Beniamin Netanjahu i Barack Obama nie przepadają za sobą

Foto: AFP

 

Po deklaracji prezydenta USA, który wezwał do utworzenia państwa palestyńskiego w granicach sprzed 1967 roku, między starymi sojusznikami powiało chłodem. Od wielu lat w Izraelu nie padały tak ostre słowa pod adresem Ameryki. – Obama nie rozumie bliskowschodnich realiów – podkreślił jeden z czołowych izraelskich dyplomatów. Nie była to dobra prognoza dla piątkowego spotkania szefa izraelskiego rządu Beniamina Netanjahu i Baracka Obamy.

– Chociaż Izrael jest skłonny do poważnych ustępstw na rzecz pokoju, nie może wrócić do granic z 1967 roku. Te granice są niemożliwe do obrony – oświadczył po trwających aż 90 minut rozmowach izraelski premier. Podczas konferencji prasowej zaczął też publicznie wykładać Obamie, dlaczego jego koncepcja jest błędna. – Tamte granice nie uwzględniają pewnych zmian demograficznych, które miały miejsce w ciągu ostatnich 44 lat – podkreślił Netanjahu. Dodał również, że nie zamierza prowadzić rozmów z rządem palestyńskim z udziałem Hamasu.

– Nie będziemy negocjować z rządem popieranym przez palestyńską al Kaidę – oznajmił, zaznaczając, że trzeba też jasno powiedzieć Palestyńczykom, że jego kraj nigdy nie zgodzi się na powrót uchodźców palestyńskich. Obama podkreślił, że między USA a Izraelem pozostają różnice zdań w sprawie procesu pokojowego, które zdarzają się „wśród przyjaciół", ale nie dał się odwieść od swojego pomysłu.

Nie jest jednak żadną tajemnicą, że obaj przywódcy za sobą nie przepadają – jak ujawnił piątkowy „New York Times" – w ogóle sobie nie ufają. – Ich relacje są co najwyżej poprawne. Rozumieją jednak swoje stanowiska, wzajemnie siebie potrzebują i przyznają, że nie zgadzają się ze sobą w niektórych kluczowych sprawach – mówi „Rz" Judith Kipper, szefowa studiów bliskowschodnich w waszyngtońskim Instytucie Stosunków Zagranicznych. – Netanjahu woli jednak status quo i lepiej współpracuje mu się z republikanami i konserwatystami – dodaje Judith Kipper.

Wielkie rozczarowanie

Wizja budowy Palestyny w granicach sprzed wojny sześciodniowej – w wyniku której Zachodni Brzeg Jordanu i Strefa Gazy dostały się pod izraelską okupację – jest dla Izraela nie do zaakceptowania. Pomijając kwestie bezpieczeństwa, logistyki i gospodarki, po palestyńskiej stronie pozostałyby bowiem duże izraelskie miasta, których ewakuację trudno sobie wyobrazić.

Choć Obama mówił o opcji ewentualnej wymiany terytoriów, to reakcja Izraela była i tak nerwowa, bo ostatnio kraj ten znajduje się w coraz większej izolacji. Na wrzesień w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ zaplanowano głosowanie nad uznaniem niepodległości Palestyny. Izrael namawia więc USA, by nie tylko skorzystały z prawa weta, ale również skłoniły sojuszników, by też zagłosowali przeciw.

Spór z Izraelem nie jest też na rękę Obamie. Grozi mu bowiem utrata poparcia zarówno żydowskich wyborców (w 2008 roku 78 proc. z nich głosowało na Obamę), jak i wpływowych grup lobbingowych. Już teraz ostro krytykują go republikanie. – Upieranie się przez prezydenta Obamę przy granicach sprzed 1967 roku jest błędne i bardzo niebezpieczne – powiedział Tim Pawlenty, były gubernator Minnesoty, który chce za rok walczyć o Biały Dom.

Spór o budowę osiedli

To jednak nie pierwsze spięcie na linii Obama – Netanjahu. Izrael odrzucił apel prezydenta USA o wstrzymanie rozbudowy osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu, co było pierwszą poważną porażką dyplomacji Obamy. Gdy Netanjahu przyleciał do Waszyngtonu, Biały Dom udzielił mu więc lekcji wychowawczej, nie zgadzając się nawet na tradycyjne wspólne zdjęcie w Gabinecie Owalnym.

W marcu zeszłego roku izraelskie władze spektakularnie postawiły się z kolei Białemu Domowi, informując o rozbudowie osiedli na terenach okupowanych – czemu USA są przeciwne – akurat, gdy do Jerozolimy przybył z wizytą wiceprezydent Joe Biden.

Waszyngton uznał takie zachowanie sojusznika za „obraźliwe". Izraelski ambasador w USA przyznał zaś w zeszłym roku, że stosunki między Izraelem a USA są najgorsze od 35 lat.

Po deklaracji prezydenta USA, który wezwał do utworzenia państwa palestyńskiego w granicach sprzed 1967 roku, między starymi sojusznikami powiało chłodem. Od wielu lat w Izraelu nie padały tak ostre słowa pod adresem Ameryki. – Obama nie rozumie bliskowschodnich realiów – podkreślił jeden z czołowych izraelskich dyplomatów. Nie była to dobra prognoza dla piątkowego spotkania szefa izraelskiego rządu Beniamina Netanjahu i Baracka Obamy.

– Chociaż Izrael jest skłonny do poważnych ustępstw na rzecz pokoju, nie może wrócić do granic z 1967 roku. Te granice są niemożliwe do obrony – oświadczył po trwających aż 90 minut rozmowach izraelski premier. Podczas konferencji prasowej zaczął też publicznie wykładać Obamie, dlaczego jego koncepcja jest błędna. – Tamte granice nie uwzględniają pewnych zmian demograficznych, które miały miejsce w ciągu ostatnich 44 lat – podkreślił Netanjahu. Dodał również, że nie zamierza prowadzić rozmów z rządem palestyńskim z udziałem Hamasu.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021