Według oficjalnej agencji Xinhua zatrzymany w kwietniu Ai Weiwei został zwolniony ze względu na „przyznanie się do winy oraz chroniczną chorobę, na którą cierpi". Siostra dysydenta Gao Ge powiedziała, że zdaniem żony artysty „czuje się on dobrze, ale jest szczuplejszy niż przedtem". On sam pokazał się na chwilę dziennikarzom i powiedział, że się cieszy z powrotu, ale nie może im nic więcej powiedzieć.
54-letni Ai Weiwei jest m.in. współtwórcą galerii sztuki eksperymentalnej w Pekinie, był doradcą artystycznym przy budowie Stadionu Narodowego w Pekinie na olimpiadę 2008 r. Jego prace pokazywano w wielu krajach, uznawany jest za najsłynniejszego żyjącego chińskiego artystę.
Naraził się jednak władzom. W 2008 r. wsparł społeczne śledztwo w sprawie śmierci uczniów podczas trzęsienia ziemi w prowincji Syczuan. Udało mu się stworzyć listę ponad 5 tys. nazwisk. Dał się poznać jako odważny krytyk cenzury i wszechwładzy partii komunistycznej.
Na początku 2011 r. zaoferowano mu współpracę. Według „South China Morning Post" miał to być udział w Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej, odgrywającej rolę „frontu jedności narodu" z udziałem przedstawicieli tzw. partii demokratycznych oraz bezpartyjnych, w tym również intelektualistów. Najwyraźniej Weiwei ofertę odrzucił.
3 kwietnia 2011 r. został aresztowany tuż przed wylotem do Hongkongu. Z początku podano, że nie dopełnił procedur związanych z wyjazdem. Potem jednak zarzucono mu niepłacenie podatków. Według policji firma Weiweia „nie zapłaciła ogromnych kwot podatków i celowo zniszczyła dokumenty księgowe". Teraz jakoby artysta zgodził się zapłacić zaległe podatki. Rodzina dysydenta i jego zwolennicy twierdzą, że padł on ofiarą represji władz po tym, jak chińskie strony internetowe za granicą wezwały do przeprowadzenia w ChRL protestów na wzór tych, które miały miejsce w świecie arabskim.