Rebelia Beduinów na półwyspie Synaj

Gazociąg do Izraela znów wyleciał w powietrze. Kair traci kontrolę nad prowincją

Publikacja: 05.07.2011 02:48

Strategicznie położony półwysep Synaj ma 61 tys. km kw. powierzchni i pół miliona mieszkańców. W lat

Strategicznie położony półwysep Synaj ma 61 tys. km kw. powierzchni i pół miliona mieszkańców. W latach 1967 – 1982 terytorium to znajdowało się pod okupacją Izraela. Dziś przebiega przez nie kluczowy gazociąg. Kwitnie tam przemyt z Afryki do Azji.

Foto: Rzeczpospolita

Do stacji przepływu gazu w Bir Abd sabotażyści przyjechali dżipami. Uzbrojeni w automaty, z twarzami zawiniętymi w chusty, przepędzili pracowników. Następnie założyli na instalacji ładunki wybuchowe. Eksplozja była tak potężna, że usłyszeli ją mieszkańcy oaz oddalonych o wiele kilometrów.

W chwilę później do Izraela i Jordanii przestał napływać egipski gaz. Był to już trzeci poważny atak na strategiczny gazociąg od czasu egipskiej rewolucji i obalenia w lutym reżimu Hosniego Mubaraka. – Gdy Izraelczycy mówili, że z egipskiej rewolucji nic dobrego nie wyjdzie, wszyscy patrzyli na nas jak na wariatów – mówi „Rz" izraelski ekspert, prof. Hillel Frisch. – Tymczasem już mamy skutki. W Kairze w siłę rosną islamscy fundamentaliści, a rząd traci kontrolę nad półwyspem Synaj.

Sabotażyści najprawdopodobniej należą do bojówki któregoś z beduińskich plemion. Za czasów Mubaraka porządek na półwyspie utrzymywany był żelazną ręką. Beduini byli brutalnie represjonowani, władzę sprawowali przysłani z Kairu egipscy urzędnicy, a wszelkie próby buntu były ostro tłumione przez wojsko.

– Teraz, gdy dyktatura upadła, władze nie mają głowy do zajmowania się Synajem. Beduini mają więc swoje pięć minut i gotowi są wziąć odwet – podkreśla prof. Hillel Frisch. – Dochodzą do nas informacje o coraz częstszych atakach na siły rządowe.

Zaniepokojony Izrael zdecydował się na ruch bez precedensu. Zgodził się, by 3 tys. egipskich żołnierzy z ciężkim sprzętem obsadziło wschodni Synaj. To teren, który na mocy izraelsko-egipskiego porozumienia zawartego w Camp David w  1978 roku miał pozostać strefą zdemilitaryzowaną.

Według tygodnika „The Economist" gubernator Synaju Północnego Abdel Wahhab al-Mabruk właściwie już nie wychyla nosa z ufortyfikowanej siedziby w el Arisz. Jeden z komisariatów w stolicy prowincji Beduini puścili z dymem. Kilka dni temu zastrzelili zaś na ulicy dwóch żołnierzy. W mniejszych miejscowościach policji nie ma już od dawna.

Beduini, którzy mają duże ilości broni i gotówki – zarabiają krocie na przemycie towarów i ludzi między Afryką i Azją – zaprowadzili na Synaju rządy bezprawia. Szejkowie poszczególnych plemion zaciekle ze sobą rywalizują. Ludzie są zabijani w plemiennych wendetach. Na  drogach grasują bandyci i lepiej nie pojawiać się na nich bez nabitego kałasznikowa.

Dochodzi do napaści na egipskich kolonistów sprowadzonych przez władze, by „scementować etnicznie państwo". Beduini nie tylko wysadzają w powietrze gazociągi, ale też stanowią coraz większe zagrożenie dla będących oczkiem w głowie władz kurortów nad Morzem Czerwonym. Na półwyspie Synaj leży m.in. popularny wśród Polaków Szarm el Szejk.

Za czasów Mubaraka służby bezpieczeństwa nie dopuszczały Beduinów do tych miejscowości. Usiłują to robić nadal, ale niedługo mogą już nie być w stanie. Niedawno Beduini zablokowali kluczową dla turystyki drogę Szarm el Szejk – Kair.

Jakie są postulaty tej społeczności? Zdaniem „The Economist" radykałowie chcą oderwania Synaju od Egiptu. Mają nadzieję, że zachodnie mocarstwa pomogą w osadzeniu na Synaju beduińskiej dynastii, tak jak niegdyś wsparły dynastię Saudów na Półwyspie Arabskim. Bardziej pragmantyczni chcą, żeby Kair podpisał z nimi nową umowę, nadając ich terytorium autonomię, dopuszczając Beduinów do lokalnej administracji i ogłaszając amnestię.

Do stacji przepływu gazu w Bir Abd sabotażyści przyjechali dżipami. Uzbrojeni w automaty, z twarzami zawiniętymi w chusty, przepędzili pracowników. Następnie założyli na instalacji ładunki wybuchowe. Eksplozja była tak potężna, że usłyszeli ją mieszkańcy oaz oddalonych o wiele kilometrów.

W chwilę później do Izraela i Jordanii przestał napływać egipski gaz. Był to już trzeci poważny atak na strategiczny gazociąg od czasu egipskiej rewolucji i obalenia w lutym reżimu Hosniego Mubaraka. – Gdy Izraelczycy mówili, że z egipskiej rewolucji nic dobrego nie wyjdzie, wszyscy patrzyli na nas jak na wariatów – mówi „Rz" izraelski ekspert, prof. Hillel Frisch. – Tymczasem już mamy skutki. W Kairze w siłę rosną islamscy fundamentaliści, a rząd traci kontrolę nad półwyspem Synaj.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021