Korespondencja z Waszyngtonu
Multimilioner Mitt Romney, który stara się przekonać Amerykanów, by go polubili, bo tak naprawdę jest jednym z nich, podczas debaty w Iowa popełnił błąd, który może go kosztować prezydencką nominację. Poszło o nieostrożny zakład.
– Wiesz co, Rick? Załóżmy się o 10 tysięcy dolarów – powiedział, wyciągając rękę do gubernatora Teksasu Ricka Perry'ego, gdy ten kolejny raz przekonywał, że Romney w swojej książce napisał, iż model obowiązkowych indywidualnych ubezpieczeń zdrowotnych powinien być wzorcem dla całego kraju, czemu ten konsekwentnie zaprzecza.
Perry zakładu nie przyjął. Kilka chwil wcześniej kandydaci odpowiadali bowiem na pytanie o to, czy za młodu doświadczyli problemów finansowych. W przeciwieństwie do Perry'ego, który wychowany na teksańskiej wsi osobiście doświadczył biedy, Romney zawsze miał dużo pieniędzy.
– Nie dorastałem w biedzie – przyznał Romney. Podkreślił jednak, że doświadczył jej jego ojciec w pewnym okresie swojego życia. To właśnie on miał nauczyć Mitta, jak ważna jest ciężka praca.