Rosyjska opozycja od 2009 r. wychodzi na ulice Moskwy i Petersburga 31. dnia miesiąca. Żąda wówczas przestrzegania art. 31 konstytucji, który gwarantuje wolność zgromadzeń. Policja tradycyjnie zamyka w ten dzień jej liderów, gdyż takie manifestacje... nie mają zezwolenia władz. Podobnie było w tym roku. Inicjator akcji i stały bywalec aresztów Eduard Limonow – pisarz i lider zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej – wyprowadził ludzi na plac Triumfalny w Moskwie pod hasłem "Nowy Rok bez Putina". Policja zatrzymała kilkadziesiąt osób. Zostały wypuszczone tuż przed północą.
Według moskiewskich ekspertów projekt przeciwników Kremla pod nazwą "Strategia-31" wzbudza coraz mniejsze zainteresowanie i wkrótce przejdzie do historii. Przypominają oni o odejściu znanych obrońców praw człowieka, w tym szefowej Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiły Aleksiejewej. – Pomysłodawcy strategii najpierw walczyli przeciw władzom, potem zaczęli walczyć przeciw sobie. Może powinni wreszcie zająć się czymś innym – ironizował politolog Władimir Burmanow.
Zdaniem publicysty Dmitrija Babicza strategia traci sens, bo jej organizatorzy nie mają nic do zaproponowania. – Grudniowe protesty pokazały, że problemem opozycji nie jest wyprowadzenie ludzi na ulice. Ona ma kłopoty z wyrażaniem swoich idei. Działalność Limonowa stwarza wrażenie demonstrowania dla samego demonstrowania – mówił "Rz" Babicz.
Aleksiejewa potępiła tymczasem zatrzymania, oceniając je jako haniebne. – Władze muszą zrozumieć, że era rozpędzania zgromadzeń się skończyła – mówiła.
Sam Władimir Putin odpowiadał w noworocznym orędziu, że "nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że w Rosji "wszystko buzuje"" w okresie wyborczym. Po dwóch wielotysięcznych demonstracjach na placu Błotnym w Moskwie i żądaniu unieważnienia wyników wyborów do parlamentu opozycja zapowiada zorganizowanie kolejnej. Ma się odbyć na początku lutego. Nieformalny wysłannik Putina, były minister finansów Aleksiej Kudrin, podejmuje się roli mediatora, chcąc doprowadzić do dialogu między stronami. Napisał na Twitterze, że rozmawiał m.in. z przywódcą opozycyjnego Jabłoka Grigorijem Jawlińskim. Dotąd Putin odrzucał apele opozycji o zrewidowanie wyników wyborów. Mówił, że dialog z nią nie jest możliwy, ponieważ "jest niezorganizowana, nie ma przywódcy i programu".