Korespondencja z Rzymu
Włoskie sklepy i punkty usługowe przez lata były na ogół otwarte od 9 do 19.30 z przerwą na sjestę od 13 do 16, z wyjątkiem niedziel i świąt. Od końca lat 90. rozpoczęła się liberalizacja, która objęła najpierw supermarkety. Zezwolono, by non stop mogły być otwarte również w wybrane niedziele, choć tylko do 13.
Potem ten sam przywilej otrzymały sklepy i punkty usługowe w miejscach odwiedzanych przez turystów, czyli w centrach historycznych większości włoskich miast i miasteczek, choć na ogół z ograniczeniem do 13 godzin dziennie.
Rząd Silvia Berlusconiego, by pobudzić gospodarkę i handel, wydał przyjęty 15 lipca ub.r. przez parlament dekret umożliwiający zniesienie wszelkich ograniczeń godzin otwarcia sklepów, restauracji i barów. Jednak zgodnie z prawem ostateczne decyzje w tej sprawie należą do władz lokalnych.
Te postanowiły czekać do rozpoczynającej się właśnie tradycyjnej styczniowej wyprzedaży, choć w Mantovie wszelkie zakazy zniesiono jeszcze przed świętami. Natomiast władze regionu Toskanii zaskarżyły nowe regulacje do Trybunału Konstytucyjnego, a burmistrz Neapolu już zapowiedział, że żadnych zmian nie będzie. Władze Rzymu i kilkunastu innych miast postanowiły znieść zakazy, a już za kilka dni w ich ślady pójdą burmistrzowie Mediolanu i Turynu. Nie znaczy to wcale, że od teraz we Włoszech niemal wszystkie supermarkety, sklepy i restauracje będą otwarte na okrągło. W Rzymie i konsumenci, i handlowcy podkreślają, że gremialne handlowanie i biesiadowanie w nocy wymaga wzmożonej obecności policji i działającej niemal jak w dzień komunikacji miejskiej.