Premier szkockiego rządu krajowego Alex Salmond przyznaje, że szkockie referendum samo w sobie nie będzie miało mocy wiążącej, by zmienić ustrój. Ale chce je przeprowadzić na własnych warunkach i nie ma zamiaru ustąpić przed żądaniami premiera Davida Camerona.
Brytyjski premier chce mieć wpływ na formułę pytania, storpedować próbę dania głosu 16- i 17-latkom, a nade wszystko przeforsować wcześniejszą datę referendum niż proponowana przez Alexa Salmonda jesień 2014 roku. Te detale mogą zaważyć na losach Szkocji - wiadomo, że młodzież daje się łatwo porwać nastrojom patriotycznym, a w 2014 roku przypadnie 700 rocznica bitwy pod Bannockburn, w której Szkoci pokonali przemożne siły angielskie i obronili niepodległość.
Premier Alex Salmond tłumaczy brytyjskim mediom, że "to potencjalnie najważniejsza decyzja od 300 lat, jaką podejmie naród szkocki".
Jeśli premier szkockiego rządu krajowego nie ustąpi, rząd w Londynie będzie mógł zaskarżyć szkockie warunki referendum do Sądu Najwyższego, ale premier Cameron wie, że odniósłby pyrrusowe zwycięstwo, dając szkockim nacjonalistom argument angielskiego ucisku.