200 tys. euro dożywotniej rocznej pensji dla Wulffa

Prezydent Christian Wulff odszedł w niesławie, lecz nie ma to wpływu na wysokość jego dożywotnich apanaży

Publikacja: 03.03.2012 00:01

Christian Wulff. Fot. Presidencia de la Nacion

Christian Wulff. Fot. Presidencia de la Nacion

Foto: Creative Commons Uznanie Autorstwa 2.0

Christian Wulff był prezydentem RFN zaledwie 20 miesięcy i ustąpił w niesławie. Przez 66 dni przed dymisją zajęty był wyłącznie odpieraniem ataków mediów i części polityków, którzy domagali się wyjaśnień w licznych sprawach pachnących korupcją a już na pewno upoważniały do podejrzeń o nadużycie urzędu. Czy taki człowiek ma prawo do pensji honorowej? — pytają niemieckie media.

Zgodnie z ustawą przysługuje ona do końca życia prezydentowi, po złożeniu urzędu. Brak przy tym precyzyjnych regulacji prawnych dotyczących warunków przyznawania dożywotnich apanaży.

Tym samym Christianowi Wulffowi przysługuje 199 tys. euro rocznie. To nie wszystko. Ma także prawo do służbowej limuzyny, szofera, ochroniarza oraz biura utrzymywanego na koszt urzędu prezydenckiego. — Takie przywileje w przypadku Wulffa są moralnie nie do obrony — argumentuje deputowany SPD Peter Danckert. Wysokość pensji nie ma tu żadnego znaczenia. Mimo, że 199 tys. euro to wcale niemało, jeżeli przypomnieć, że kanclerz Angela Merkel musi się zadowolić niecałymi 16 tys. euro miesięcznie. Wulff miałby nieco więcej.

Chodzi nie tyle o pieniądze, ale prawo. Rzecz w tym, że prezydent podał się do dymisji w chwili gdy prokuratura wystąpiła z propozycją uchylenia jego immunitetu w związku ze śledztwem w sprawie jednego z wypadów przyszłego prezydenta na luksusowe krótkie wakacje na wyspie Sylt z przyszłą żoną, Bettiną. Wszystko wskazywało na to, że wyprawę sfinansował jeden z przyjaciół ówczesnego premiera Dolnej Saksonii, Christiana Wulffa. — Ingerencja prokuratury świadczy o tym, że prezydent zmuszony został podać się do dymisji z przyczyn leżących po jego stronie — udowadniają jego przeciwnicy. Zwolennicy honorowego załatwienia sprawy powołują się na oświadczenie urzędu prezydenckiego, który ocenił, że prezydent ustąpił z „przyczyn politycznych". A więc przez niego niezawinionych, a nawet niezależnych. Dlatego pieniądze należą mu się bez gadania. Podobnie jak jego poprzednikowi, który także sam podał się do dymisji zniesmaczony atakami mediów po wypowiedzi o konieczności obrony przez Niemcy traktów handlowych, bo musi być do tego gotów „kraj naszej wielkości i z taką orientacją handlu zagranicznego".

— To co proponuje prezydent jest polityką kanonierek — ocenił wypowiedź Köhlera, Jürgen Trittin, lider Zielonych. W podobnym tonie wypowiadali się także politycy CDU, partii Angeli Merkel. Tu niewątpliwie chodziło o politykę.

W przypadku Wulffa wszystko było inaczej. Zaczęło się od pół miliona euro pożyczki od znanego biznesmena. Starał się utrzymać ten fakt w tajemnicy a gdy sprawa wyszła na jaw okazało się, że jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Na przełomie roku nie było dnia aby w prasie nie pojawiły się kolejne rewelacje na temat finansowych perypetii urzędującego prezydenta. Większość z czasów sprzed objęcia prezydentury ale nie wszystkie. Światło dzienne ujrzały kolejne niezwykle korzystne pożyczki bankowe, liczne wakacje na koszt zaprzyjaźnionych milionerów, w ich rezydencjach czy luksusowych hotelach, darowizny z których finansowano książki o przyszłym prezydencie nie mówiąc już o kampanii wyborczej w czasach gdy rządził Dolną Saksonię.

— Ani pożyczka od przyjaciół, ani wakacje na ich koszt nie są formalnie zabronione ale nie do zaakceptowania z etycznego punktu widzenia — przekonuje „Rz" prof. Gerd Langguth, politolog.

Były prezydent miał inne na ten temat zdanie. Co więcej, czynił wysiłki, aby stać się autorytetem moralnym. Także w sprawach finansowych, gdy nie tak dawno przekonywał, że apanaże byłych prezydentów są nie do pogodzenia z zasadą sprawiedliwości społecznej. Powinny więc zostać przycięte. O tych słowach Wulff woli już dzisiaj nie pamiętać. Inaczej niż obywatele, których pamięć odświeżają media. 84 proc. Niemców domaga się obecnie, aby Wulffa pozbawić dożywotniej pensji.

— Nie ma podstaw prawnych — orzekła w piątek komisja budżetowa Bundestagu. Wulff może spać spokojnie.

Christian Wulff był prezydentem RFN zaledwie 20 miesięcy i ustąpił w niesławie. Przez 66 dni przed dymisją zajęty był wyłącznie odpieraniem ataków mediów i części polityków, którzy domagali się wyjaśnień w licznych sprawach pachnących korupcją a już na pewno upoważniały do podejrzeń o nadużycie urzędu. Czy taki człowiek ma prawo do pensji honorowej? — pytają niemieckie media.

Zgodnie z ustawą przysługuje ona do końca życia prezydentowi, po złożeniu urzędu. Brak przy tym precyzyjnych regulacji prawnych dotyczących warunków przyznawania dożywotnich apanaży.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022