Indie celują w Pekin

Dzięki rakiecie dalekiego zasięgu Indie po raz pierwszy mogą zaatakować niemal całe terytorium Chin

Publikacja: 20.04.2012 00:44

W czwartek o 8.07 rano z poligonu na wyspie Wheeler u wschodnich wybrzeży Indii w niebo wzbiła się pierwsza w historii indyjska rakieta dalekiego zasięgu Agni V. Po osiągnięciu maksymalnej wysokości 600 kilometrów i pokonaniu 5 tysięcy kilometrów pocisk trafił w cel. Indyjska armia ma zostać wyposażona w nową broń w 2014 roku. Do tej pory własne rakiety balistyczne było w stanie produkować jedynie pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ: Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Wielka Brytania i Francja, a także prawdopodobnie Izrael.

– To sygnał, że dołączamy do wąskiego grona krajów, które mają technologię rakietową na najwyższym poziomie. Rakieta ma zasięg ponad 5 tysięcy kilometrów, ale bylibyśmy w stanie wyprodukować także rakietę międzykontynentalną o większym zasięgu. Rząd świadomie podjął jednak decyzję, aby tego nie robić – mówi „Rz" indyjski strateg, generał Ashok Mehta.

W czasie zimnej wojny Indie, które były sojusznikiem ZSRR, posiadały broń atomową, ale nie rozwijały programu rakiet dalekiego zasięgu. Po rozpadzie sowieckiego imperium postanowiły doprowadzić do równowagi strategicznej z Chinami, tak aby na potencjalny atak mogły udzielić równie niszczącej odpowiedzi. W 1998 roku Indie zaskoczyły świat, przeprowadzając serię testów nuklearnych.

– To był sygnał głównie dla Chin, że posiadamy broń atomową. Jednak wciąż nie mieliśmy rakiet zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych w głąb chińskiego terytorium. Teraz wysyłamy kolejny sygnał, że zyskujemy niemal pełną równowagę strategiczną – tłumaczy generał Mehta.

Chińskie władze od kilku lat z niepokojem patrzą na indyjskie zbrojenia. Indie są największym importerem broni na świecie, a w 2009 roku zwiększyły wydatki na wojsko o 30 proc. Chociaż nie przystąpiły do traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT), Zachód przymyka oko na ich program nuklearny. Waszyngton podpisał nawet z New Delhi porozumienie o cywilnej współpracy jądrowej, co jest wyrazem najwyższego zaufania. Pekin dostrzega w indyjsko-amerykańskim sojuszu próbę stworzenia strefy wpływów wokół Chin, zwłaszcza że USA zapowiedziały niedawno zwiększenie swojego zaangażowania w regionie Azji i Pacyfiku.

„Indie nie powinny przeceniać swojej siły. Nawet jeśli mają rakietę, która może osiągnąć większość terytorium Chin, nic nie zyskają, zachowując się bardziej arogancko w stosunkach z Chinami" – napisał wczoraj chiński dziennik „Global Times", który często jest wykorzystywany jako propagandowa tuba władz w Pekinie. Gazeta przypomina, że chiński potencjał nuklearny i rakietowy jest o wiele bardziej rozwinięty, a Indie nie zdołają szybko nadrobić dzielącego je dystansu. Ale ostrzega Indie przed przyłączaniem się do amerykańskich prób neutralizowania chińskiego potencjału.

– Na szczęście Indie nie tylko mają słabszą armię, ale też wiele innych problemów, które osłabiają ich pozycję w regionie, m.in. brak infrastruktury czy słabą edukację. Na razie nie mamy się więc czego obawiać – mówi „Rz" dziennikarz „Global Times" proszący o zachowanie anonimowości.

Indie prawdopodobnie posiadają od 40 do 80 głowic nuklearnych, czyli jedną piątą chińskiego arsenału. Chińczycy górują też w technologii rakietowej, którą rozwijają od lat 60. W 2007 roku wprowadziły do użytku rakietę DF 31A o zasięgu 11 tysięcy kilometrów.

Oficjalnie chińskie władze ze spokojem przyjęły test rakiety.

– Odnotowaliśmy indyjską próbę. Nasze kraje mają dobre relacje. Jesteśmy wschodzącymi mocarstwami, ale nie rywalami – stwierdził rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin.

Ale nieoficjalnie chińskie źródła dyplomatyczne wyrażają obawy, że indyjski program rakietowy ożywi wyścig zbrojeń w regionie. Nie tylko z Chinami. Po próbnych eksplozjach nuklearnych w 1998 roku zaledwie 15 dni później testy przeprowadził Pakistan, który stoczył z Indiami trzy wojny i traktuje je jako egzystencjalne zagrożenie.

– Pakistan osiągnął równowagę strategiczną z Indiami. Rakietami krótkiego i średniego zasięgu jesteśmy w stanie nawzajem dotrzeć głęboko w nasze terytoria. Dlatego zdolność do wyprodukowania rakiety międzykontynentalnej przez Indie to zmartwienie dla innych, głównie dla Chin i innych krajów Azji – przekonuje „Rz" były szef pakistańskiej dyplomacji Tanvir Ahmad Khan.

W czwartek o 8.07 rano z poligonu na wyspie Wheeler u wschodnich wybrzeży Indii w niebo wzbiła się pierwsza w historii indyjska rakieta dalekiego zasięgu Agni V. Po osiągnięciu maksymalnej wysokości 600 kilometrów i pokonaniu 5 tysięcy kilometrów pocisk trafił w cel. Indyjska armia ma zostać wyposażona w nową broń w 2014 roku. Do tej pory własne rakiety balistyczne było w stanie produkować jedynie pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ: Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Wielka Brytania i Francja, a także prawdopodobnie Izrael.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022