Aż 60 procent terytorium Rosji podlegać będzie specjalnym prawom – napisał „Kommiersant". Gigantyczna korporacja, która ma działać 25 lat, obejmie kilka republik, w tym Buriację i Sachę (Jakucja), a także liczne kraje (m.in. kamczacki, chabarowski i amurski) i obwody (w tym irkucki i magadański), przejmie też część uprawnień państwa. Jej celem będzie „przyciągnięcie inwestycji i skuteczne wykorzystanie zasobów naturalnych regionu".
Szacuje się, że podlegająca bezpośrednio prezydentowi Rosji korporacja otrzyma akcje państwowych firm o wartości 500 miliardów rubli (50 miliardów złotych), na przykład 18 procent udziałów rosyjskich kolei RŻD.
– To realizacja decyzji Władimira Putina w sprawie rozwoju wschodniej Syberii i Dalekiego Wschodu – mówi „Rz" Aleksiej Muchin, szef moskiewskiego Centrum Informacji Politycznej. – Ale idea stworzenia takiej korporacji nie jest niczym nowym, powstała dawno, lansował ją zwłaszcza Siergiej Szojgu (gubernator obwodu moskiewskiego, wcześniej minister ds. sytuacji nadzwyczajnych – red). I to on może zostać jej szefem – dodaje Muchin. I półżartem kwituje, że „trzeba było komuś z otoczenia Putina dać posadę, więc tworzy się korporację". Media sugerują także inne kandydatury, np. pierwszego wicepremiera Igora Szułajewa.
Ale problem rosyjskiego Dalekiego Wschodu rzeczywiście istnieje. – Chodzi o to, że z Moskwy na Daleki Wschód jest 8 – 9 tysięcy kilometrów. W Warszawie pewnie bardziej interesujecie się tym, co dzieje się w Hiszpanii, niż moskwian obchodzą wydarzenia w Kraju Zabajkalskim – mówi „Rz" Konstantin Jelisiejew, szef działu politycznego dziennika „Tiumenskaja Obłast' Siegodnia". Z Władywostoku jest bliżej do USA i Japonii niż do stolicy Rosji. Na dokładkę – dodaje – za miedzą są Chiny, które rozwijają się w błyskawicznym tempie. Życie w tym regionie jest trudne i drogie, mimo że pensje są stosunkowo wysokie. Po drugiej stronie granicy rosną chińskie miasta, bogacące się na handlu z Rosją, tymczasem w samej Rosji zmian na lepsze nie widać.
Moskwie bardzo zależy jednak na lepszym połączeniu odległych regionów z centrum kraju. Zaledwie dzień wcześniej Putin podjął decyzję o zwiększeniu liczby dotowanych rejsów 11 linii lotniczych (w tym Aerofłotu) z 30 do 33. W 2011 roku przewiozły one 371 tys. pasażerów, w 2012 ma być to już 460 tys.