1 maja czescy komuniści mieli prawdziwe powody do świętowania. Czechy są jedynym krajem, w którym partia komunistyczna ma realną szansę na wejście w skład koalicji rządzącej.
Niepopularne reformy centroprawicowej koalicji rządzącej i kolejne skandale korupcyjne z udziałem członków rządu premiera Petra Neczasa doprowadziły do ogromnego spadku popularności liberalnych konserwatystów z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) i ugrupowania Tradycja Odpowiedzialność Dobrobyt 09 (TOP 09).
21 kwietnia na placu Wacława w Pradze odbyła się największa demonstracja od czasów aksamitnej rewolucji. Na wiec zwołany przez związki zawodowe przyszło 120 tys. ludzi. Zdaniem komentatorów rząd Neczasa, który utracił stabilną większość w parlamencie, ma niewielkie szanse na dotrwanie do końca roku.
Komuniści w rządzie
Ostatnie sondaże pokazują wzrost poparcia dla Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSČM). Jeśli dojdzie do przedterminowych wyborów, to wygrają je socjaldemokraci, a komuniści z aż 20 proc. głosów mogą liczyć na drugie miejsce i pierwszy raz od 1989 roku będą mieli szansę na współtworzenie rządu.
Bohuslav Sobotka, lider socjaldemokratów, zadeklarował, że po wyborach jego partia może stworzyć koalicję z komunistami. – Na razie Sobotka tylko sonduje opinię publiczną i obserwuje reakcje komunistów – komentuje profesor Tomas Karasek, czeski analityk polityczny. – Wie, że będzie musiał kontynuować niepopularne reformy, a radykalni komuniści mogą mu to utrudniać. Dlatego koalicja z nimi jest możliwa, ale równie prawdopodobny jest sojusz z konserwatystami z TOP 09.