„Powyborcze namiętności za nami. Teraz Władimir Putin zostanie prezydentem wszystkich Rosjan" – ogłaszał komentator publicznej telewizji Pierwyj Kanał, transmitującej inaugurację Putina na najwyższy urząd w państwie. Uroczystość odbywała się w cieniu aresztowań. W Moskwie za kratki trafiło wczoraj ponad 120 przeciwników władz na Kremlu. Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, błogosławiąc Putina na „nową drogę życia", przekonywał, że „większość rosyjskich obywateli świadomie i mądrze wybrała go na prezydenta". Modlił się nie tylko za Putina, ale także za pomyślność dla Rosji.
Inauguracja odbyła się w dawnej rezydencji carów – Wielkim Pałacu Kremlowskim, wybranym w XIX wieku przez imperatora Mikołaja I na rezydencję carskiej rodziny.
– Cztery lata temu w tym samym miejscu na urząd prezydenta zaprzysięgano Dmitrija Miedwiediewa. Wczoraj uroczystość powtórzono we wszystkich, najmniejszych szczegółach. Można powiedzieć, że inauguracja Miedwiediewa była próbą generalną, powtórzoną przez Putina przed jego powrotem na Kreml – mówi „Rz" moskiewski politolog Grigorij Trofimczuk.
W uroczystości wzięło udział około 2,5 tysiąca osób. Inne państwa były reprezentowane przez ambasadorów. Prywatnie do Moskwy przyjechali przyjaciele Putina, były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder i ekspremier Włoch Silvio Berlusconi. Putin wjechał na Kreml nie przez Bramę Borowicką, przez którą zwykle wjeżdżają prezydenci, lecz przez Bramę Spaską, od strony placu Czerwonego, otwieraną tylko przy okazji ważnych wydarzeń.
Bezprecedensowe środki bezpieczeństwa, zastosowane w centrum Moskwy, jak twierdzą eksperci, obróciły się przeciwko Putinowi. „Jechał do Kremla po pustych ulicach. Ani jednego człowieka. Władze nie zaryzykowały nawet zgromadzenia w centrum miasta swoich zwolenników. Wzruszający moment jedności lidera nie z narodem, lecz pustymi ulicami" – pisał dziennikarz i publicysta Aleksandr Golc. – Władze rzeczywiście postanowiły nie ryzykować. Nie chciały mieć problemów. To była przesada, bo puste ulice zostały zauważone – dodaje Trofimczuk. Pytany, jaka będzie Rosja Putina, odpowiada: – Nic się nie zmieni. Ale jeśli na Kremlu chcą, by Rosja była stabilnym krajem, powinni dokonać rewolucji kadrowej. Stare twarze w rządzie sprawią, że społeczeństwo zacznie się nudzić i z nudów wychodzić na ulice – zaznacza.
– Kreml kocha imperatorską estetykę, ale to zaczyna być śmieszne, bo większość Rosjan ją odrzuca. Putin zachowuje się jak car Mikołaj II, który wierzył, że naród prawosławny go kocha. Ogromnym błędem było zamykanie trasy przejazdu Putina. Puste ulice Moskwy były strasznym obrazem, jak po wybuchu bomby neutronowej. Nowy rząd długo u sterów nie zostanie. Najwyżej przez dwa lata – mówi „Rz" znany krytyk Kremla Andriej Piontkowski.
Na zaprzysiężenie nie przyszło kilku deputowanych Sprawiedliwej Rosji, w proteście przeciwko rozpędzeniu Marszu Milionów i masowych aresztowaniach opozycjonistów w przeddzień inauguracji. Tymczasem w swym przemówieniu Putin stwierdził, że Rosjanie „mają dziś wszystko, by iść naprzód", i przekonywał, jak ważna jest demokracja. Podkreślił, że Rosja powinna stać się „liderem i centrum przyciągania całej Eurazji": „Osiągniemy nasze cele, jeśli będziemy jednolitym narodem, jeśli będziemy się chlubić naszą Ojczyzną, wzmacniać rosyjską demokrację, konstytucyjne prawa i wolność, poszerzać udział obywateli w zarządzaniu państwem".
Wczoraj też Putin przedstawił Dumie kandydaturę Dmitrija Miedwiediewa na urząd premiera. Do jej zatwierdzenia rządem będzie kierować pierwszy wicepremier Wiktor Zubkow, który wypełniając postanowienia konstytucji, złożył dymisję całego rządu. Miedwiediew zostanie zapewne szefem rządu po posiedzeniu Dumy zaplanowanym na 8 marca.