To wielki sukces rodziców, którym pomogły też artykuły w „Rzeczpospolitej": klas rosyjskojęzycznych w polskiej szkole nie będzie. Szef Wydziału Edukacji Rejonu Leninowskiego Grodna Siarhiej Łamieka zapewnił w miniony wtorek Polskie Radio, że „znaleziono inne warianty rozmieszczenia" klas rosyjskojęzycznych. Z kolei dyrektorka szkoły polskiej Danuta Surmacz poinformowała, iż w tym roku do szkoły zapisano taką liczbę pierwszoklasistów, iż zamiast planowanych wcześniej trzech pierwszych klas będą w szkole cztery.
– Właśnie zwiększająca się liczba chętnych uczenia się po polsku wpłynęła na to, że władze wycofały się ze swoich planów – mówi „Rz" członkini komitetu rodzicielskiego szkoły Anna Porzecka. Nasza rozmówczyni ujawnia, że podczas jednego ze spotkań rodziców z dyrekcją szkoły kwestia pojawienia się odpowiedniej liczby zainteresowanych pojawiła się jako jeden z kluczowych argumentów, mogących przekonać władze do cofnięcia decyzji o wprowadzeniu w szkole nauczania po rosyjsku.
– Wraz z innymi rodzicami podjęłam się przeprowadzenia akcji agitacyjnej wśród mieszkańców Grodna, aby oddawali swoje pociechy do szkoły z polskim językiem nauczania – opowiada Porzecka. Dzięki akcji rodziców dyrektorka szkoły Danuta Surmacz mogła, jak napisał portal Kresy.pl, odmówić udostępnienia placówki klasom rosyjskojęzycznym ze względu na to, że „nie dysponuje wystarczającą ilością sal lekcyjnych".
Autor artykułu na portalu Kresy.pl twierdzi, iż dyrektorka Surmacz działała w porozumieniu z formalnym właścicielem szkoły, jakim jest nieuznawany przez Warszawę, ale legalny z punktu widzenia władz w Mińsku Związek Polaków na Białorusi z Mieczysławem Łysym na czele.
– Rozmowy z władzami prowadzili sami rodzice – mówi nam jeden z liderów komitetu rodzicielskiego szkoły Wiesław Kiewlak. Nasz rozmówca sceptycznie ocenia nie tylko wkład w walkę o szkołę organizacji, kierowanej przez Łysego. Jego zdaniem niewiele pomagał także opozycyjny wobec władz w Mińsku ZPB, kierowany przez Anżelikę Orechwo. Na początku czerwca opozycyjny ZPB zorganizował nielegalną pikietę w obronie szkoły, brutalnie rozpędzoną przez milicję, ale rodzice ocenili, iż tak radykalne metody walki o szkołę mogą tylko zaszkodzić sprawie. Rodzice nie zostali zaproszeni do udziału w pikiecie.