W swoim sensacyjnym materiale arabska stacja powołała się na tajne dokumenty, które miały zostać wykradzione z kancelarii syryjskiego dyktatora Baszara Asada. Według niej dwóch pilotów z zestrzelonego tureckiego samolotu F-4 – kapitan Gökhan Ertan i porucznik Hasan Hüseyin Aksoy – miało przeżyć katastrofę. Katapultowali się w powietrzu, a następnie zostali schwytani przez siły wierne Asadowi.
Według tajnych depesz wysłanych z Damaszku do szefa syryjskich służb Hassana Abdela Rahmana najpierw Baszar Asad chciał potraktować tureckich oficerów jak jeńców wojennych i „przesłuchać ich w sprawie antysyryjskich działań podejmowanych przez Turcję". Rozważano również przekazanie pilotów kontrolowanej przez Damaszek radykalnej libańskiej organizacji Hezbollah, która miała ich użyć jako zakładników.
Ostatecznie jednak po dłuższym wahaniu – samolot został zestrzelony 22 czerwca – z kancelarii dyktatora wysłano nowy rozkaz. Obaj piloci mają zostać zamordowani, a ich ciała podrzucone w pobliżu wraku F-4. Ponieważ samolot spadł do Morza Śródziemnego, kilkanaście kilometrów od syryjskiego wybrzeża, agenci Asada mieli je zatopić pod osłoną nocy.
Co ciekawe, według ujawnionych przez al Arabiję dokumentów, kluczową rolę w całej aferze miała odegrać Rosja, która od półtora roku wspiera prezydenta Asada w walce z rebeliantami. To z rosyjskiej bazy morskiej w syryjskim porcie Tartus miały zostać przekazane współrzędne, które pozwoliły syryjskiej obronie przeciwlotniczej zestrzelić F-4. To również Rosjanie mieli kazać zamordować tureckich oficerów.
– To brzmi bardzo sensacyjnie. Gdyby te informacje się potwierdziły, miałyby bardzo poważne konsekwencje. Dlatego musimy zachować daleko idącą ostrożność – powiedział „Rz" prof. Ilter Turan z Uniwersytetu Bilgi w Stambule. – Ta historia wygląda na wymysł, który ma na celu skłonienie Turcji do wsparcia syryjskich rebeliantów przeciwko Asadowi. Opowieść o topieniu ciał naszych pilotów brzmi mocno fantastycznie – dodał.