Stacja metra Buchariestskaja (Bukareszteńska) w Petersburgu ma być oddana do użytku w grudniu. Jej budowa rozpoczęła się jeszcze w czasach ZSRR. Linia podziemnej kolejki przebiega wzdłuż ulicy o tej samej nazwie. W liście adresowanym do petersburskich władz i tamtejszej komisji ds. nazewnictwa dyplomaci dowodzili, że nazwę stacji należy zmienić, ponieważ „Rumunia nie jest krajem przyjaznym wobec Rosji, a w stosunkach Moskwy z Bukaresztem nastąpiła stagnacja". Jak podało Radio Rossijskaja Służba Nowostiej, MSZ w Moskwie przypomniało też, że „Rumunia jest członkiem NATO".

Propozycje zmiany nazwy stacji metra padały już wcześniej. Wersji było kilka: Budowniczych Metra, Uniwersytetu Związków Zawodowych (znajduje się w pobliżu), Jekatierinskaja. W czerwcu komisja ds. nazewnictwa postawiła kropkę nad „i". Nazwa stacji Bukareszteńska, ustanowiona w latach 90., pozostanie. Jednym z powodów tej decyzji są pieniądze: w architekturze stacji wykorzystano krajobraz Bukaresztu. Zmiana projektu oznacza dodatkowy wydatek kilkudziesięciu milionów rubli.

– W Petersburgu jest dużo nazw, które są spuścizną po ZSRR: ulica Praska, Budapeszteńska i Warszawska. Miało to świadczyć o przyjaźni i współpracy bratnich narodów. Ale obecnie stosunków Rosji z Czechami czy Polską nie można zaliczyć do najbardziej udanych, a zatem trzeba byłoby zrezygnować także z nazw tych ulic – mówi „Rz" Borys Pustyncew, rosyjski obrońca praw człowieka, mieszkający w Petersburgu. Ale jest sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. – Jeśli zmiana nazwy ma nastąpić z powodów politycznych, to nie ma sensu. Rządy w Rosji się zmieniają, a metro pozostanie – mówi.

Rosyjski historyk i dramaturg Władimir Abarinow pisał w blogu na portalu Radia Swoboda, że zgodnie z logiką dyplomatów należałoby zmienić w Moskwie nazwy takich stacji metra, jak Ryska, Bratysławska i Warszawska. – A w ogóle, z jakiej racji rosyjska kiełbasa nazywa się „krakowska"? Zabłądzimy w ojczystym mieście, jeśli będziemy uzgadniać nazwy z MSZ – ironizował Abarinow. Do starć dyplomatycznych między Rosją i Rumunią dochodziło niejednokrotnie. Ostatnio w czerwcu ub.r., gdy rumuński prezydent Traian Basescu usprawiedliwiał agresję hitlerowskich Niemiec na ZSRR. Kreml krytykował też władze Rumunii za propozycję rozmieszczenia na terytorium kraju elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej, a także za współpracę z prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim.

Władze Petersburga są skłonne rozważyć propozycję MSZ. Komisja ds. nazewnictwa tłumaczy, że „motywy polityczne w jej pracy nie są ważne".