Na Ukrainie dobrze już było

Młodzież znad Dniepru nie wierzy, że wybory w jej kraju cokolwiek zmienią

Publikacja: 29.10.2012 00:20

Na Ukrainie dobrze już było

Foto: AFP

Niedzielne wybory odbywały się pod niezwykłą kontrolą: na specjalnej stronie internetowej można było obejrzeć ich przebieg dzięki kamerom zainstalowanym w każdej komisji wyborczej. Mogło się więc wydawać, że przebiegają niesłychanie uczciwie, ale opozycja i obrońcy praw człowieka dowodzili czegoś zupełnie innego, mówiąc o kupowaniu i głosów, i kandydatów.

Do wieczora w ukraińskiej stolicy było spokojnie. Według opozycji do Kijowa władze przywiozły setki młodych ludzi „wyglądających po sportowemu". Sąd zabronił organizowania jakichkolwiek demonstracji.

„Regiony to bandyci"

– Jest gorzej niż za Kuczmy – mówi młoda dziewczyna, która głosowała niedaleko centralnie położonego Majdanu Nezałeżnosti, gdzie na przełomie 2004 i 2005 roku rozgrywały się wydarzenia pomarańczowej rewolucji. – Na kogo głosować? Na Regiony – absurd, przecież to bandyci. Na opozycję – a co, Julka lepsza? Przecież też kradła. No to zagłosowałam na Kliczkę. On jest uczciwy, bogaty nie dlatego, że ukradł, lecz wywalczył pięściami – dodaje.

Jest dość ciepło, choć niebo zachmurzone. Przed komisjami wyborczymi nie widać kolejek. Panuje nastrój jakiejś smutnej rezygnacji.

– Przecież Regiony już sobie wygraną załatwiły – tłumaczy Mykoła, student politologii z „Mohylanki", czyli położonej w dzielnicy Podół prestiżowej Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.

– Komisje wyborcze powołano w drodze losowania, Swoboda została właściwie wyeliminowana, a weszli przedstawiciele jakichś maleńkich, naprędce stworzonych partyjek. Fałszerstwa będą w okręgach jednomandatowych. Tam już wiadomo, kto zostanie wybrany. Przede wszystkim ludzie Janukowycza – mówi.

Kijów wygląda pięknie i bogato. Rosną nowe osiedla mieszkaniowe, przybywa supermarketów i hipermarketów. Ale rosną też ceny, nowych miejsc pracy nie ma, a korupcja szaleje w sposób dramatyczny. Jak opowiadają ludzie, obecni przywódcy Ukrainy doprowadzili system korupcyjny do perfekcji.

– A władzę chcą mieć na lata. Janukowycz już urządził jednego syna, teraz urządza drugiego, idą na to miliony. I z takim mamy iść do Europy? Jaka Europa nas zechce... – gorzko mówi student „Mohylanki".

„Katolicy nie głosują na Regiony i Łytwyna" – taki napis wielkimi czerwonymi literami wymalował ktoś na asfaltowej drodze wiodącej do kościoła w Dołbyszu, najbardziej polskim miasteczku na Ukrainie (ponad połowa to Polacy), kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Żytomierza. Wołodymyr Łytwyn, szef Rady Najwyższej, kandyduje akurat w tym okręgu wyborczym.

To niemal jedyny znak, że są wybory. Na ścianie jednego ze sklepów wisi jeszcze, na wpół zerwany, mały plakat Swobody, a koło poczty wyblakłe zaproszenie na spotkanie z kandydatem opozycji.

Nic się nie zmienia

– To się tak tylko wydaje, że politycy o nas zapomnieli – mówi jeden z miejscowych. – Przed wyborami przyjeżdżają i obiecują. Że wspomogą nasze największe przedsiębiorstwo, zakłady porcelany. Kiedyś pracowało tam 1200, teraz tylko 200 osób. Że wspomogą szkołę. Że w ogóle coś zrobią. Ale potem, po głosowaniu, nie robią nic – macha ręką.

Ludzie tu niechętnie mówią o wyborach. – Bo i co mamy mówić? U nas od lat nic się nie zmienia – kiwa głową Irena, studentka, jadąca rozklekotanym i trzęsącym się autobusem z Dołbysza do Żytomierza.

– Czy za Juszczenki, czy za Janukowycza, ciągle jest tak samo. Byle się wyrwać do większego miasta. Pracy nie ma, pieniędzy nie ma, a Polska też nam nie pomaga, choć tylu tu Polaków – dodaje.

Tak do końca nie jest prawdą, że nic się nie zmienia: w ciągu ostatnich paru lat naprzeciw starych, niszczejących zakładów porcelany, niedaleko cokołu z napisem łacińskimi literami „Lenin" (sam pomnik zniknął) pojawiły się dwa bankomaty. Przy jednym z nich stoi zdenerwowana para.

– I co, że bankomat jest, jak pieniędzy na koncie nie ma! – klnie mężczyzna. Bankomaty są na ulicy Szczorsa. Dołbysz za ZSRR był jakiś czas Marchlewskiem, stolicą polskiej autonomii, ale po jej likwidacji zmienił nazwę na Szczorsk. Mykoła Szczors to bolszewicki dowódca z czasów po rewolucji. I choć miastu przywrócono nazwę, jego ulica trwa w Dołbyszu.

W czarnych barwach

– Młodzi ludzie chcą zmian – przekonuje Pawło Wikjanski, szef dużej organizacji Republika Studencka. Jego organizacja usiłuje uczących się młodych ludzi zachęcić do aktywności – tak naukowej, jak społecznej. – Jest duże rozczarowanie polityką, ale przecież zmiany muszą kiedyś nadejść. Tak jak słońce w końcu rano wzejdzie, tak i sytuacja w naszym kraju się zmieni – uważa.

Ale mało kto jest tu nastrojony tak optymistycznie. Juryj Bukariew, młodszy pracownik naukowy Kijowskiego Narodowego Instytutu Kultury i szef organizacji Studencki Patrol Kraju, widzi sytuację w czarnych barwach.

– Po tych wyborach nikt niczego dobrego nie oczekuje. Dla młodzieży polityka to korupcja, brud, kłamstwa i złodziejstwo – przekonuje. – Zdyskredytował siebie Juszczenko, zdyskredytował i Janukowycz. Lepiej już było! Młodzi wiedzą, że mogą liczyć tylko na siebie i swoje rodziny – mówi.

Według badań na wybory miało pójść o dziesięć punktów procentowych mniej ludzi młodych niż tych w wieku średnim i starszych. A jeśli ktoś angażuje się w politykę, to dla pieniędzy.

Opinie:

Jurij Andruchowycz, Ukraiński pisarz i tłumacz

Wyniki tych wyborów nie będą miały decydującego wpływu na kurs Ukrainy. Nie pójdziemy ani w kierunku Zachodu, ani w kierunku Rosji. Wiktorowi Janukowyczowi tak jest najwygodniej. Ekipa prezydenta Janukowycza doszła do władzy i Ukraina stanęła w miejscu. I będzie stała w miejscu nadal. Chciałbym, aby wyniki tych wyborów parlamentarnych zakończyły się remisem. Byłoby znaczące, gdyby opozycja pokonała  rządzącą Partię Regionów, jeżeli chodzi o  kandydatów z list partyjnych. To byłaby próba generalna przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku. Inne sprawy nie mają większego znaczenia. W wyniku wyborów rząd na Ukrainie się nie zmieni. W parlamencie będą nowi gracze, tacy jak mistrz bokserski Witalij Kliczko. Czy będzie machać pięściami w Radzie Najwyższej jak na ringu? Nie sądzę. Kliczko jest typowany na przyszłego prezydenta Ukrainy. W latach 90. na prezydenta naszego kraju typowano Wiktora Juszczenkę. Został nim później,  a zatem jest tu coś na rzeczy. Pięściami mogą machać w parlamencie działacze partii Swoboda. Same wybory nie wywołały większych emocji społecznych. ­—not. ta.s.

Paweł Zalewski, Eurodeputowany PO

Sukces partii Swoboda oraz nieuzyskanie przez Partię Regionów większości konstytucyjnej w parlamencie  to moim zdaniem najważniejsze rezultaty wczorajszych wyborów. Znamy Swobodę jako partię  banderowską, która jest w pierwszej kolejności antyrosyjska, a w drugiej antypolska. Wyciszyła wprawdzie ostatnio retorykę antypolską, co nie oznacza , że zmieniła swą ideologię. Zdobycie przez nią wedle pierwszych ocen kilkunastu procent głosów stanowi poważne wyzwanie dla Polski, tym bardziej że poparcie, jakie uzyskała, świadczy, iż wyszła poza obszar zachodniej Ukrainy. Jest to też  jedyne ugrupowanie antysystemowe, co być może jest tajemnicą jego obecnego sukcesu. Posłowie tej partii nie zostaną więc przekupieni przez ugrupowanie Janukowycza czy inną siłę polityczną. Mimo faworyzującej Partię Regionów ordynacji wyborczej nie zdołała ona zdobyć większości konstytucyjnej, co daje pewną gwarancję, że nie zostanie zmieniona ordynacja wyborcza na prezydenta w taki sposób, aby prezydenta wybierał parlament, a nie naród. To ważne z punktu widzenia szans prezydenta Janukowycza w wyborach prezydenckich za nieco ponad dwa lata.

Siergiej Markow, Były deputowany Dumy

Od partii, które zwyciężyły w wyborach parlamentarnych i sformują rząd, oczekujemy przede wszystkim integracji Ukrainy ze strukturami rosyjskimi. Mówię o członkostwie w unii celnej, a w dalszej perspektywie w Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej. Prognozuję, że wejście Ukrainy do unii celnej może nastąpić w 2013–2014 roku, gdy kryzys gospodarczy na Ukrainie ulegnie zaostrzeniu. Obecnie decyzję Kijowa w tej sprawie usilnie blokują Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Rosja nie ma nic przeciwko temu, by ukraińska gospodarka integrowała się z rynkami europejskimi, ale na razie Ukraińców nikt tam nie zaprasza. Forsowanie poglądów, że Kijów nie może zacieśniać współpracy gospodarczej z Moskwą, jest polityczną ślepą uliczką. Chciałbym jednak, aby decyzję w sprawie członkostwa Ukrainy w unii celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem podjął nie nowo wybrany parlament, lecz sami Ukraińcy, w drodze referendum. Po wynikach tych wyborów nie przewiduję zmian w dotychczasowej polityce Kijowa wobec Moskwy. Przywódcą zostaje nadal Wiktor Janukowycz, który teraz skupi się na wyborach prezydenckich w 2015 roku. —not. ta.s.

Mychajło Honczar, Ukraiński politolog

Ukraińscy oligarchowie mogą być spokojni – ich interesom nic nie zagraża. Kluczowi oligarchowie w naszym kraju, tacy jak Rinat Achmetow czy Wiktor Pinczuk, nie startowali w wyborach, ale do parlamentu wprowadzą wystarczającą liczbę deputowanych, którzy zadbają o ich interesy. W takim kraju jak Ukraina, gdzie nie ma demokratycznych reguł gry, w grę wchodzą pieniądze, a rząd zostanie sformowany przy wsparciu tak zwanych niezależnych kandydatów z okręgów jednomandatowych. W parlamencie powstanie koalicja, która zagwarantuje oligarchom rozwój ich firm. Pytanie, gdzie im będzie wygodniej: w Europie czy w Rosji? Ukraińscy oligarchowie żyją przeszłością i chcą utrzymać status quo – żyć jak w Europie, działać jak w Rosji. Ale nie da się naraz siedzieć na dwóch krzesłach. Oligarchowie będą musieli podjąć jakąś decyzję, chociaż oni sami są przekonani, że będą w stanie rozwijać interesy z Europą, nie będąc w Europie. Obecność kilku partii opozycyjnych w parlamencie jest oligarchom paradoksalnie na rękę. Opozycja będzie kontrolować władze, które usiłują ograniczyć ich pole działania. —not. ta.s.

Partia Regionów osłabiona

Exit polls przeprowadzało podczas ukraińskich wyborów kilka ośrodków badania opinii publicznej. Ich wyniki są dość podobne.

- Rządząca Partia Regionów uzyskała od 27,6 do 32 proc. głosów,

- zjednoczona opozycja (głównie Batkiwszczyna Julii Tymoszenko) dostała od 23,2 do 24,7 proc.,

- Udar boksera Witalija Kliczki 13,2 –15,1 proc.,

- nacjonalistyczna Swoboda 12,1–13 proc.,

- komuniści – 11–11,9 proc.

Te wybory są porażką Regionów; pięć lat temu ugrupowanie to uzyskało 34,5 proc. głosów. Komuniści zyskali, bo poprzednio mieli zaledwie 5,4 proc. Wg analityków część niezadowolonych dotychczasowych zwolenników Janukowycza przerzuciło głosy właśnie na komunistów. Na 225 miejsc rozdzielonych w wyborach proporcjonalnych, Regiony mogą dostać 69, komuniści 31 – razem 100; Batkiwszczyna 58, Udar 36, Swoboda 31 – razem 125.

Nie są jednak znane wyniki  wyborów większościowych. W zgodnej ocenie obserwatorów partii rzadzącej uda się skłoni do wspołpracy sporą część spośród 225  posłów wyłonionych w tym trybie.Oznacza to, że ugrupowanie prezydenta Wiktora Janukowycza będzie nadal sprawować władzę na Ukrainie.     —p.k.

Niedzielne wybory odbywały się pod niezwykłą kontrolą: na specjalnej stronie internetowej można było obejrzeć ich przebieg dzięki kamerom zainstalowanym w każdej komisji wyborczej. Mogło się więc wydawać, że przebiegają niesłychanie uczciwie, ale opozycja i obrońcy praw człowieka dowodzili czegoś zupełnie innego, mówiąc o kupowaniu i głosów, i kandydatów.

Do wieczora w ukraińskiej stolicy było spokojnie. Według opozycji do Kijowa władze przywiozły setki młodych ludzi „wyglądających po sportowemu". Sąd zabronił organizowania jakichkolwiek demonstracji.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021