Te słowa padły w czwartek, gdy francuski prezydent wraz z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu brali udział w uroczystościach ku czci ofiar strzelaniny w szkole żydowskiej na południu Francji. Mohammed Merah, zainspirowany, jak mówił, ideologią al Kaidy, zabił tam w marcu rabina i troje dzieci.
Najbardziej oczywiste wytłumaczenie narastającego we Francji antysemityzmu mówi, że jest to „antysemityzm przedmieść "– blokowisk zamieszkanych przez imigrantów z krajów Maghrebu młodych radykalnych muzułmanów. To jednak tylko część prawdy.
Obelgi w sieci
„Dobry Żyd" to jedno z najbardziej ostatnio popularnych słów-kluczy na francuskim Twitterze. Skojarzenia internautów są proste – „dobry Żyd to martwy Żyd''. Ewentualnie „dobry Żyd to kupka popiołów". – Antysemickie „żarty" na Twitterze są po prostu obrzydliwe. To skandal i hańba. Skala popularności tych „dowcipów" wskazuje, że z francuskim społeczeństwem dzieje się coś bardzo niedobrego – mówi „Rz" Serge Cwajgenbaum, sekretarz generalny Europejskiego Kongresu Żydów.
– Lewicowe salony intelektualne Paryża są obecnie nastawione skrajnie niechętnie wobec Żydów. Oficjalnie jest to nienawiść wobec Izraela, ale w praktyce jej ostrze jest wymierzone we wszystkich Żydów – uważa Cwajgenbaum. Jak mówi, Żydzi stali się we Francji workiem treningowym, na który można zwalić całe zło. – Uważa się ich za blisko- wschodnią emanację znienawidzonych „amerykańskich imperialistów", oskarża o faszyzm. To wszystko spływa w dół do zwykłych Francuzów.
Gdyby podobna historia jak z francuskim Twitterem zdarzyła się w innym europejskim kraju, można przypuszczać, że zapoczątkowałaby debatę, w której wypowiedzieliby się politycy i intelektualiści. We Francji zabrali głos przedstawiciele organizacji żydowskich. Niespodzianek nie było – intelektualistą, który przerwał milczenie, był pochodzący z rodziny algierskich Żydów filozof Bernard-Henri Lévy. Oświadczył, że trzeba się skonfrontować z „czarną falą nowego antysemityzmu".