W gronie następców szefowej amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton rosyjskie media widzą senatora, demokratę Johna Kerry'ego lub ambasador USA w ONZ Susan Rice. „Najprawdopodobniej schedę po Clinton przejmie John Kerry. Inna kandydatka do tego urzędu, pani Rice, zmniejszyła swe szanse, popełniając błąd kilka miesięcy temu, gdy oświadczyła, że zabójstwo amerykańskiego ambasadora w Libii 11 września nie było zamachem. Tym samym naraziła się na krytykę republikanów i zaprzeczyła oficjalnej linii Waszyngtonu" – pisał portal Newsru.com.
Dyplomaci w Moskwie woleliby, by schedę po Clinton przejął Kerry. „Rice już dała się poznać jako osoba nadzwyczaj ambitnie i agresywnie krytykująca Rosję w ONZ, m.in. w sprawie stanowiska naszego kraju wobec Syrii" – mówił gazecie „Kommiersant" anonimowy urzędnik rosyjskiego MSZ. Ubolewał przy tym, że nominacji Kerry'ego może paradoksalnie zaszkodzić jego znacząca pozycja w Senacie, gdyż odchodząc do rządu, mógłby osłabić demokratycznych senatorów.
– Nie wiemy, co dla administracji Obamy będzie ważniejsze: nominacja Kerry'ego na urząd sekretarza stanu czy zachowanie silnej pozycji w Senacie – mówił rosyjski politolog Jurij Roguliew. Analityk Andriej Kortunow uspokajał, że wybór pani Rice nie oznacza, że stosunki Rosji z USA ulegną pogorszeniu. – Politykę w sprawie dialogu ze strategicznymi państwami wyznacza Biały Dom. Departament Stanu ją tylko realizuje – dowodził Kortunow.
Clinton krytykowała Rosję m.in. za pogarszającą się sytuacją z prawami człowieka i wolnością słowa. Ostatnią wizytę w tym kraju szefowa amerykańskiej dyplomacji złożyła w czerwcu. Jej przyjazd do Petersburga uznano za symboliczny.
Wczoraj rosyjskie gazety, komentując zwycięstwo Obamy pisały, że jego zwycięstwo „daję nadzieję na ponowny reset stosunków, jeśli Moskwa będzie do tego gotowa". „Nowa zimna wojna między USA i Rosją została odwołana lub co najmniej odłożona na cztery lata" – podkreślał „Kommiersant".