Były prezydent Wiktor Juszczenko spędził wczorajszy dzień w gronie rodziny i przyjaciół. Nie zabierał publicznie głosu z okazji tej daty. „Pomodlimy się za ten wielki i radosny dzień. Będziemy go zawsze pamiętać" – mówiła żona Juszczenki Kateryna ukraińskiej gazecie „Segodnia".
W 2004 roku, w powtórzonej dzięki rewolucji drugiej turze wyborów prezydenckich na prozachodniego Juszczenkę głosowało 52 proc. Ukraińców. Pięć lat później – 5 proc. W tegorocznych wyborach parlamentarnych 28 października poparcie dla przywódcy rewolucji i jego bloku sił prawicowych sięgnęło 1,1 proc. Według ukraińskich analityków Juszczenko odejdzie z polityki, a schedę po nim, w tym elektorat, przejmie mistrz bokserski Witalij Kliczko. Jego partia Udar w wyborach parlamentarnych otrzymała 13,9 proc. poparcia i będzie znaczącą siłą w Radzie Najwyższej.
Sojuszniczka Juszczenki w czasach rewolucji, Julia Tymoszenko, została skazana na siedem lat więzienia za nadużycie władzy podczas zawarcia umowy gazowej z Rosją w 2009 r., gdy była premierem. Batkiw- szczyna Tymoszenko nadal pozostaje największą partią opozycyjną na Ukrainie, w tym w parlamencie. Ale ona została skazana i nie może brać udziału w życiu politycznym kraju. Kiedy wyjdzie na wolność? Eksperci nie są w stanie tego przewidzieć. Tymoszenko przebywa w szpitalu, gdzie leczy schorzenie kręgosłupa. Wczoraj złożyła życzenia rodakom i zapewniła, że „obecny reżim w Kijowie nie utrzyma się długo".
Inny przywódca rewolucji, Jurij Łucenko, wczoraj usłyszał werdykt sądu apelacyjnego, który podtrzymał wyrok czterech lat więzienia za nadużycie stanowiska, gdy był szefem MSW.
– Zwyciężyliśmy, ale nie utrzymaliśmy zwycięstwa – mówił deputowany opozycji Wołodymyr Filenko. 21 listopada 2004 r. ustawiał scenę, z której przemawiali liderzy rewolucji na placu Niepodległości w Kijowie. Ich porażkę Filenko tłumaczy „brakiem strategii dotyczącej reform i brakiem woli politycznej, by je przeprowadzić". – Porażką rewolucji jest i to, że setki tysięcy ludzi, które zmieniły losy kraju, rozeszły się po domach. A trzeba było kontrolować władzę. Tworzyć organizacje obywatelskie i komitety obrony demokracji. Każda władza, nawet dobra, potrzebuje kontroli społecznej – dodał.