W Niemczech uruchomiona została platforma poszukiwań plagiatów prac doktorskich popełnionych przez polityków. Nazywa się PolitPlag. Każdy może zgłaszać swe podejrzenia, za co przewidziano niemałe gratyfikacje. Najniższa stawka to 20 euro za podstawową informację; za pierwszy dzień pracy nad podejrzana dysertacją można otrzymać 300 euro. Za każdy następny nawet 500 euro. Pieniądze pochodzić mają z dotacji osób zainteresowanych.
- Zarabiam w ten sposób pieniądze - twierdzi twórca nowej platformy - Martin Heidingsfelder. Zasłynął już utworzeniem innej platformy VroniPlag z którą współpracują setki osób i dzięki której udało się udowodnić popełnienie plagiatów wielu niemieckim prominentom.
Obecnie chodzi o czynnych polityków, zwłaszcza deputowanych Bundestagu oraz kandydatów na posłów. – Powinni być przykładem dla wszystkich - twierdzi Martin Heidingsfelder. Jak zapewnia, ma już co najmniej 80 dysertacji na do sprawdzenia.
PolitPlag jest swego rodzaju Stasi – twierdzą przeciwnicy aktywności poszukiwaczy plagiatów, nawiązując do nazwy służby bezpieczeństwa byłej NRD.
Ostatnio popełnienie plagiatu udowodniono minister oświaty Annette Schavan, która zamierza jednak szukać sprawiedliwości w sądzie udowadniając, że rada wydziału pedagogiki uniwersytetu w Duesseldorfie niesłusznie odebrała jej tytuł doktorski.