Prowadzący program Smak Iwan Urgant znalazł się na celowniku władz Ukrainy po burzliwej dyskusji i fali sprzeciwu w ukraińskim Internecie, a także ostrej krytyce tamtejszej opozycji. Burza rozpętała się, gdy do sieci trafiło nagranie z wypowiedzią celebryty, w którym porównał siekanie natki do „siekania mieszkańców ukraińskich wsi przez czerwonego komisarza". Komentarz opatrzono salwami śmiechu. Gość Urganta dolał oliwy do ognia. Na pytanie przez prowadzącego, czy „oczyścił pan nóż", odpowiedział: „strząsam szczątki tych mieszkańców". Na Ukrainie zawrzało. Przewodniczący Komisji ds. Wolności Słowa i Informacji w parlamencie Mykoła Tomenko zażądał od MSZ w Kijowie natychmiastowej reakcji. Poseł opozycji Ołeh Liaszko domaga się uznania Urganta za personę non-grata. – Jeśli MSZ nic nie zrobi w tej sprawie, a ten człowiek zechce przyjechać na Ukrainę, powitam go widłami – ostrzegł.

MSZ w Kijowie uznało żart Urganta, który zabrzmiał w rządowej telewizji, za "brak szacunku dla milionów ofiar reżimu totalitarnego". Dyplomaci żądają od Pierwszego Kanału odpowiedniej oceny incydentu.

Iwan Urgant nie jest pierwszym rosyjskim dziennikarzem, który w eterze zakpił z Ukraińców. Niedawno z pracy został wyrzucony dziennikarz z Orenburga, który w telewizyjnym reportażu poświęconym 199. rocznicy urodzin ukraińskiego wieszcza Tarasa Szewczenki mówił, że Szewczenko był „rusofobem". Stwierdził też, iż „nienawiść Szewczenki do Rosjan docenili faszyści, którzy pozwolili ustawiać portrety Szewczenki obok portretów Hitlera".