„Co za idioci używali lamp błyskowych, robiąc zdjęcia Mandeli? Czy nie wiedzą, że to sprawia mu ból?" – to jeden z pierwszych komentarzy pod zamieszczonym w Internecie filmem z wizyty polityków rządzącego Afrykańskiego Kongresu Narodowego w domu Nelsona Mandeli. Ktoś od razu odpowiedział, że zdjęcia robili jego wnukowie.
Nagranie miało uspokoić mieszkańców RPA, że niepokazujący się publicznie od dziewięciu miesięcy bohater walki z apartheidem wraca do zdrowia po ciężkiej infekcji płuc. Zamiast tego wideo ze schorowanym i słabym byłym prezydentem było jak dolanie oliwy do ognia w i tak już burzliwej debacie o kupczeniu jego wizerunkiem.
Krytykowani są prezydent Jacob Zuma, partia rządząca i dawni towarzysze Mandeli, ale przede wszystkim jego bliscy.
Trwający półtorej minuty film pokazała telewizja państwowa SABC. 94-letni były szef państwa, z nogami okrytymi kocem, siedzi w fotelu. Prezydent Zuma mówi coś do niego, ale Mandela cały czas milczy. Nie uśmiecha się. Kiedy błyskają flesze, zamyka oczy i zaciska usta.
Fotografów od dawna proszono, by nie używali lamp błyskowych z powodu nadwrażliwości Mandeli na światło (jego problemy ze wzrokiem pojawiły się po latach przymusowej pracy w palącym słońcu w kamieniołomie na wyspie Robben, gdzie był więźniem politycznym).