Spadkobiercy Nelsona Mandeli

Nagranie ze schorowanym bohaterem narodowym RPA wywołało debatę o kupczeniu jego wizerunkiem.

Publikacja: 19.05.2013 11:40

Nelson Mandela obchodzi 92. urodziny w gronie rodzinnym (18 lipca 2010).

Nelson Mandela obchodzi 92. urodziny w gronie rodzinnym (18 lipca 2010).

Foto: Reuters/Forum

„Co za idioci używali lamp błyskowych, robiąc zdjęcia Mandeli? Czy nie wiedzą, że to sprawia mu ból?" – to jeden z pierwszych komentarzy pod zamieszczonym w Internecie filmem z wizyty polityków rządzącego Afrykańskiego Kongresu Narodowego w domu Nelsona Mandeli. Ktoś od razu odpowiedział, że zdjęcia robili jego wnukowie.

Nagranie miało uspokoić mieszkańców RPA, że niepokazujący się publicznie od  dziewięciu miesięcy bohater walki z apartheidem wraca do zdrowia po ciężkiej infekcji płuc. Zamiast tego wideo ze schorowanym i słabym byłym prezydentem było jak dolanie oliwy do ognia w i tak już burzliwej debacie o kupczeniu jego wizerunkiem.

Krytykowani są prezydent Jacob Zuma, partia rządząca i dawni towarzysze Mandeli, ale przede wszystkim jego bliscy.

Trwający półtorej minuty film pokazała telewizja państwowa SABC. 94-letni były szef państwa, z nogami okrytymi kocem, siedzi w fotelu. Prezydent Zuma mówi coś do niego, ale Mandela cały czas milczy. Nie uśmiecha się. Kiedy błyskają flesze, zamyka oczy i zaciska usta.

Fotografów od dawna proszono, by nie używali lamp błyskowych z powodu nadwrażliwości Mandeli na światło (jego problemy ze wzrokiem pojawiły się po latach przymusowej pracy w palącym słońcu w kamieniołomie na wyspie Robben, gdzie był więźniem politycznym).

Polityczne igraszki

Walka o polityczną spuściznę po Mandeli trwa, odkąd w 2004 r. wycofał się z życia politycznego. Ponieważ wciąż cieszy się wielką popularnością, Jacobowi Zumie zależy, by za wszelką cenę przypominać   o jego związkach z rządzącym Afrykańskim Kongresem Narodowym.

Plany te stara się pokrzyżować opozycyjny Sojusz Demokratyczny. Służyć temu ma  m.in. rozpoczęta niedawno kampania, w której wykorzystano wykonaną przed laty fotografię Mandeli obejmującego Helen Suzman, jedną z najbardziej zasłużonych białych działaczek na rzecz zniesienia apartheidu.

Kongres natychmiast zarzucił opozycji wykorzystywanie wizerunku bohatera narodowego do „egoistycznych celów". Oberwało się również nieżyjącej już Suzman. Politycy obozu rządzącego twierdzą, że działając w parlamencie, gdzie długo była jedynym politykiem domagającym się zniesienia segregacji, w gruncie rzeczy nie zrobiła nic konstruktywnego. Na te zarzuty Sojusz odpowiedział, że to „opluwanie bohaterki" i że będzie walczyć o jej dobre imię w sądzie.

Mandela był tak zajęty byciem ojcem narodu, że nie miał czasu dla własnych dzieci

Polityczne spory wyglądają jednak na niewinne igraszki, jeśli porównać je z walką o pieniądze, jakie można zarobić na nazwisku „Mandela".

O pieniądze walczy przede wszystkim rodzina. Nelson Mandela miał sześcioro dzieci (trójka nie żyje). Ma też 17 wnuków, z których większość jest już dorosła. Zdaniem ekspertów słynne nazwisko to przede wszystkim marka. I to wyjątkowo cenna, bo jest  równie rozpoznawalna na świecie jak  nazwy „Coca-Cola" czy „Apple".

Kapitał w nazwisku

Kreatywność w wykorzystywaniu tego kapitału wydaje się nie mieć granic. Przykład? Od lutego w jednej z amerykańskich sieci kablowych emitowany jest reality show „Będąc Mandelą". Głównymi bohaterkami są dwie wnuczki Nelsona. Kolejne odcinki dotyczą nie tylko ich codziennego życia. Jednym z najgłośniej reklamowanych był dotyczący „sentymentalnej podróży do ojczyzny przodków", a kulminacją – zwiedzanie celi na Robben, gdzie Mandela spędził 27 lat.

W 2010 r. jego córka i wnuczka stworzyły markę win House of Mandela. Wywołało to w rodzinie potężną awanturę, bo część jej członków nie chciała, by nazwisko było łączone z używkami. Dwa lata temu dwie wnuczki zaczęły produkować koszulki ze zdjęciem Nelsona Mandeli i metką „Long Walk to Freedom" („Długa droga do wolności" to tytuł jego autobiografii). Również od 2012 r. dwóch wnuków organizuje imprezy firmowane słynnym nazwiskiem. Najbliższa to mecz bokserski w kasynie w Monako.

Rok temu głośno było o tym, że najstarszy wnuk, który jest też posłem, sprzedał  za ponad pół miliona dolarów wyłączne prawa do transmisji z pogrzebu dziadka państwowej telewizji SABC. Rodzina oczywiście kategorycznie temu zaprzeczyła, podobnie jak stacja.

Media w RPA doliczyły się  ponad 200 firm, od agencji nieruchomości, przez koncerny medyczne i kopalnie, w których w ostatnich latach działali potomkowie Nelsona Mandeli. Za każdym razem przedsięwzięcia biznesowe firmowali słynnym nazwiskiem.

Żony wiedzą lepiej

Słynny polityk był trzy razy żonaty. Jego dwie pierwsze żony, Evelyn Mase oraz Winnie, długo były niemal w stanie permanentnej wojny, a awantury między nimi barwnie opisywały afrykańskie media (na czym zapewne obie panie zarabiały). Ostatnio jednak popierane przez dzieci zjednoczyły siły, obawiając się, że mająca wspólnotę majątkową z mężem trzecia żona Graca Machel pozbawi je praw do dochodowego nazwiska.

„Porządkowanie kwestii prawnych" obie panie rozpoczęły od złożenia pozwów przeciwko bliskim przyjaciołom Mandeli. Znalazł się wśród nich m.in. adwokat George Bizos, który w 1964 r. wybronił Nelsona Mandelę od kary śmierci. Dlaczego został  pozwany? Zasiada w zarządzie dwóch firm, które m.in. produkują rękodzieło z autografem Nelsona Mandeli. Ich wartość szacowana jest na 2,8 mln dol. Byłe żony twierdzą, że wykorzystywanie nazwiska jest nieprawne.

Zbyt zajęty ojciec

Bizos wyjaśnia, że Nelson Mandela był jednym z pomysłodawców tego przedsięwzięcia. Miało być źródłem finansowania organizacji charytatywnej słynnego polityka oraz zapobiec komercjalizacji słynnego nazwiska.

„Mandela był tak zajęty byciem ojcem narodu, że miał zbyt mało czasu, by pobyć ojcem dla własnych dzieci" – napisał niedawno biograf Mandeli David James Smith. Jest jedną z nielicznych osób, które biorą w obronę zachowanie najbliższych byłego prezydenta RPA.

Smith przypomina, że  Mandela ma także dwóch wnuków, którzy założyli organizację charytatywną Africa Rising Foundation. Zajmuje się ona budowaniem pozytywnego wizerunku kontynentu na świecie. – I chociaż odnosi spore sukcesy, akurat o tej dwójce nie mówi się tak dużo i chętnie jak o dzieciach i wnukach Nelsona, które wywołują skandale – podkreśla biograf.

Na razie najczęściej rodzina Mandela pojawia się w mediach w zupełnie innym kontekście. „Kłótnie w rodzinie Mandeli są haniebne, zważywszy słabość byłego prezydenta. (...) To głęboko żenujące, że jesteśmy świadkami, jak ojciec naszego narodu, wobec którego kraj ma nieoceniony dług, jest rozdzierany przez swych najbliższych" – napisał w redakcyjnym komentarzu południowoafrykański dziennik „Mail and Guardian". Artykuły w podobnym tonie ukazują się coraz częściej także w innych mediach, nie tylko w RPA.

„Jedna z jego wnuczek powiedziała mi, że Mandela jest jak klej, który spaja ich rodzinę" – mówi Smith i podkreśla, że spór o to, kto ma prawo do tego, co zostanie po Nelsonie, staje się coraz bardziej zajadły: „I nie chodzi tylko o rodzinę Mandeli, ale też o naród, któremu poświęcił on życie i który musi się liczyć z tym, że  wkrótce może stracić to wyjątkowe spoiwo".

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017