Z nauką poprawnego pisania jest w niemieckich szkołach coraz gorzej. Eksperci mówią wręcz o katastrofie. Potwierdzeniem tego jest eksperyment przeprowadzony kilka lat temu w dziewiątej klasie jednej ze szkół w Frankfurcie. W dyktandzie składającym się z 68 wyrazów uczniowie popełnili 16 błędów. Przy tym eksperci ministerstwa oświaty Hesji uznali test za wyjątkowo łatwy.

Badania uniwersytetu w Siegen są jeszcze bardziej alarmujące. W roku ubiegłym uczniowie czwartych klas w Nadrenii Westfalii popełniali prawie 16 błędów na 100 wyrazów. Dziesięć lat wcześniej błędów tych było 12,3 a w 1972 roku zaledwie 6,9. Takie dane wywołują w Niemczech ożywioną dyskusję na temat kondycji szkolnictwa. Nie pierwszą zresztą , gdyż kilka lat temu okazało się, że niemieccy uczniowie wypadają wyjątkowo źle w międzynarodowych statystykach mierzących poziom nauczania wielu przedmiotów. Od tego czasu sytuacja nieco się poprawiła lecz okazało się, że młodzi Niemcy nie potrafią poprawnie pisać.

- Nauka ortografii jest rzeczą całkowicie odmienną od nauki dla przykładu nazw stolic europejskich - tłumaczy bijącemu na alarm tygodnikowi "Der Spiegel" Hennig Scheich, badacz funkcji mózgu z Magdeburga. Jego zdaniem nauka poprawnego pisania to jak nauka gry na skrzypcach: wymaga stałych ćwiczeń i udoskonalania. Dlatego,że nie mamy tu do czynienia z procesem nauki polegającego na poznawczym charakterze przedmiotu nauki lecz tzw. proceduralnym czyli w pewnym sensie abstrakcyjnym. Wymaga więc ćwiczeń i tym samym odpowiedniego procesu nauczania.

Poprawa katastrofalnego stanu rzeczy jest możliwa do osiągnięcia o czym świadczyć może przykład 13 letniego Nilsa z Frankfurtu. Ma wprawdzie  wysoki IQ lecz znajomość ortografii była u niego niższa od przeciętnej.  Przy pomocy odpowiednich metod w ciągu zaledwie trzech miesięcy uczynił ogromne postępy. Z 63 błędów na 100 wyrazów zszedł do 21.