- Szkoły są przygotowane, mimo że przez okres wakacji było dużo nerwowych sytuacji, była cały czas niepewność, czy ruszamy, w jakim trybie, to jednak informacja, jaka została przekazana przez pana premiera Morawieckiego, że wracamy do szkół, była równoznaczna z tym, że odetchnęliśmy z ulgą, dlatego że powrót do szkół nam wszystkim jest potrzebny i mówię nie tylko o nauczycielach, którym bardzo trudno pracowało się przy zdalnym nauczaniu, ale przede wszystkim uczniom. Uczniowie – tak jak mamy informacje o tym, jak funkcjonowali podczas tego wielkiego zatrzymania – naprawdę w dużej mierze ponieśli największe konsekwencje w dziedzinie wyjątkowo delikatnej, czyli psychice – oceniła w rozmowie z Radiem Maryja Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.
Nowak stwierdziła, że „przed nami wielkie zadanie, żeby tę wspólnotę, jaka była wcześniej, a nawet lepszą niż była wcześniej, zbudować”. - Da się to zrobić tylko wtedy, jeżeli będziemy mieli wspólne działania rodziców, nauczycieli. Wszyscy dorośli powinni wziąć na siebie taki ciężar logistycznych rozwiązań i takiego oddziaływania na uczniów, żeby oni nie poczuli, że jest wokół nich jakieś niebezpieczeństwo, a wręcz przeciwnie – powinni wiedzieć, że są bezpieczni, a jeżeli cokolwiek się zdarzy, to jest obok niego dorosły i z całą pewnością razem podołamy każdej trudności - mówiła.
Według Barbary Nowak „okazuje się, że naprawdę uczniowie, młodzi ludzie nie są pasem transmisyjnym nawet na osoby starsze, że większość młodych ludzi nie choruje”. - Ja cały czas mówię i prosiłam dyrektorów o przekazanie nauczycielom i rodzicom informacji, żeby postępować naprawdę zgodnie z rozsądkiem, a jak się coś zdarzy – trudno. Odkąd ja pamiętam, zawsze dzieci chorowały, dorośli chorowali i to na pewno się nie zmieni. Mamy tylko dodatkowy czynnik, a jeżeli będziemy zdroworozsądkowo podchodzić, to na pewno damy sobie radę - powiedziała małopolska kurator.
Czy dzieci częściej zakażają
Dowody w tej chwili są niejednoznaczne. Badanie przeprowadzone w Chicago, którego wyniki opublikowano na przełomie lipca i sierpnia, wykazało, że dzieci poniżej piątego roku życia mają w śluzie z nosa od 10 do 100 razy więcej materiału genetycznego koronawirusa w porównaniu ze starszymi dziećmi i dorosłymi. Wnioski z przeprowadzonych badań, których wyniki opublikowano w czasopiśmie medycznym „JAMA Pediatrics”, są sprzeczne z tym, co dotychczas sądzono. Autorzy badania sugerują, że to właśnie dzieci poniżej piątego roku życia mogą przyczynić się do zwiększonej transmisji SARS-CoV-2. Ta hipoteza wymaga jednak potwierdzenia w kolejnych badaniach.
Dowiedz się więcej: Co do tej pory wiadomo o koronawirusie u dzieci?
Odmienne wyniki badań w tej kwestii wzmacniają równie niejednoznaczne doniesienia mediów z całego świata. Z jednej strony prasa donosiła o dużych ogniskach koronawirusa na przykład podczas letniego obozu w amerykańskim stanie Georgia, gdzie zakaziły się setki dzieci, które nie nosiły masek, za to spały w wieloosobowych pokojach. Sygnał ostrzegawczy wysłał także Izrael, gdzie informowano o epidemii w wielu szkołach, z zakażeniami u setek uczniów, nauczycieli oraz krewnych jednych i drugich.