Przebudzenie ze snów o eldorado

Po rewolucji Hugo Chaveza w największej naftowej potędze świata brakuje dziś nawet papieru toaletowego.

Aktualizacja: 08.09.2013 11:12 Publikacja: 07.09.2013 02:36

Przebudzenie ze snów o eldorado

Foto: AFP

W epoce realnego socjalizmu mawiano, że wystarczy wprowadzić komunizm, by wywołać deficyt piasku na pustyni. Tę ironiczną maksymę zdaje się potwierdzać historia lewicowego eksperymentu nazywanego w Wenezueli „rewolucją boliwariańską".

Trudno o bardziej kompetentne przyznanie się do klęski: podejrzenia zagranicznych ekonomistów oskarżanych wcześniej o wrogą propagandę niespodzianie potwierdził w zeszłym tygodniu Nelson Merentes, minister finansów Wenezueli. Merentes zaczął oczywiście od tego, że rządy zmarłego w marcu Hugo Chaveza wydobyły z nędzy miliony Wenezuelczyków, jednak nie był już dłużej w stanie ukrywać prawdy: gospodarka Wenezueli jest na skraju załamania, łącznie z sektorem wydobycia ropy, który miał być jej siłą napędową. Jakby tego było mało, po protestach lekarzy twierdzących, że nie mają już czym leczyć pacjentów, Narodowa Służba Zdrowia musiała przyznać, że także ona przeżywa zapaść.

Ropa dla ludu

Kiedy w 1999 r. szermujący lewicowymi hasłami były pułkownik komandosów Hugo Chavez zdobywał władzę, obiecał, że dzięki petrobogactwu uczyni z Wenezueli raj na ziemi, likwidując ubóstwo i olbrzymie, typowe dla Ameryki Łacińskiej dysproporcje majątkowe. Rzeczywiście, miał pewne podstawy do roztaczania populistycznych miraży – Wenezuela jest piątym producentem i czwartym eksporterem ropy na świecie. Prawdopodobnie posiada największe zasoby tego surowca szacowane na 77,5 mld baryłek, czyli więcej niż Arabia Saudyjska. Co więcej – kraj może posiadać kolejne złoża, co czyni z niego prawdziwe naftowe eldorado. Przynajmniej w teorii.

Praktyka wygląda jednak znacznie gorzej – Wenezuela walczy z najwyższą w Ameryce Łacińskiej inflacją, która zbliża się do 45 proc. (w grudniu ubiegłego roku było to 18 proc.) i ma olbrzymie problemy z płynnością zadłużonego budżetu państwa. Produkcja przemysłowa wyraźnie spadła w pierwszych miesiącach tego roku. Są też problemy z importem, czego skutkiem jest deficyt nawet podstawowych produktów. Permanentne braki papieru toaletowego przypominają sceny ze schyłkowego PRL, z tą różnicą, że Polska nie była nigdy światową potęgą naftową.

Czasy realnego socjalizmu przypomina też tłumaczenie prezydenta Nicolasa Maduro, który o zniknięcie ze sklepów papieru toaletowego, mydła i pasty do zębów oskarżył... bogaczy i ich imperialistycznych popleczników. Ostatecznie problemem zajął się parlament, który w trybie nadzwyczajnym wyasygnował 39 mln dolarów na import środków czystości. Niestety, incydentalne załatwienie sprawy nie rozwiąże problemów zaopatrzenia, tym bardziej że braki od wiosny tego roku zaczynają dotykać także znacznie ważniejszego rynku żywności.

O tym, że sterowana ręcznie przez mającego niewielkie pojęcie o ekonomii Chaveza i jego towarzyszy gospodarka wenezuelska popada w coraz większe kłopoty, mówiono już od połowy zeszłej dekady. Władze ucinały spekulacje jako wrogą propagandę, jednak coraz częściej pojawiały się niepokojące informacje o niedoborach albo protestach. Aby je uciszyć, w kraju ustanowiono ok. 23 tys. punktów dystrybucji dotowanej żywności i podstawowych produktów dla najbiedniejszych.

Powód? Mimo ogromnych zasobów surowca przemysł wydobywczy nie nadążał z produkcją, a motywowany ideologicznie rząd dodatkowo sprzedawał ropę za pół ceny lewicowym rządom na Kubie, w Boliwii albo Urugwaju. Uznany za strategiczny przemysł wydobywczy i petrochemiczny miał jednak przede wszystkim dostarczać środków na kosztowne programy społeczne w samej Wenezueli.

Naftowa zadyszka

Wydobycie ropy w kraju od lat 70. kontrolowała państwowa firma PDVSA, ale chętnie sprzedawała licencje zagranicznym firmom. W 2007 r. Chavez zdecydował jednak o ich nacjonalizacji, a na czele państwowego koncernu zamiast „burżujskich menedżerów" postawił zaufanych towarzyszy. Mimo że skutki tego były opłakane – już w 2006 r. rząd w Caracas musiał kupić od Rosji ropę za 2 mld dolarów, by wywiązać się z kontraktów eksportowych. W całej „epoce boliwariańskiej" wydobycie ropy wskutek dyletantyzmu i problemów technicznych spadło o jedną trzecią.

W odróżnieniu od Chaveza jego następca Nicolas Maduro bardziej liczy się z realiami. Choć na użytek propagandy także on gromi „imperialistów", to jednak zaczął rozmowy z Waszyngtonem, nawet mimo przerw i bojowej retoryki.

Spadkobierca „boliwarianizmu" musi zdawać sobie sprawę, że główni sojusznicy kraju – Rosja i Kuba – niewiele mu dziś pomogą. Wprawdzie celem eksportu ropy zamiast USA mogłyby stać się Chiny, jednak zmiana byłaby kosztowna, a Chińczycy nie dostarczą nowoczesnych technologii, bez których wenezuelskie naftowe eldorado długo pozostanie tylko marzeniem.

W epoce realnego socjalizmu mawiano, że wystarczy wprowadzić komunizm, by wywołać deficyt piasku na pustyni. Tę ironiczną maksymę zdaje się potwierdzać historia lewicowego eksperymentu nazywanego w Wenezueli „rewolucją boliwariańską".

Trudno o bardziej kompetentne przyznanie się do klęski: podejrzenia zagranicznych ekonomistów oskarżanych wcześniej o wrogą propagandę niespodzianie potwierdził w zeszłym tygodniu Nelson Merentes, minister finansów Wenezueli. Merentes zaczął oczywiście od tego, że rządy zmarłego w marcu Hugo Chaveza wydobyły z nędzy miliony Wenezuelczyków, jednak nie był już dłużej w stanie ukrywać prawdy: gospodarka Wenezueli jest na skraju załamania, łącznie z sektorem wydobycia ropy, który miał być jej siłą napędową. Jakby tego było mało, po protestach lekarzy twierdzących, że nie mają już czym leczyć pacjentów, Narodowa Służba Zdrowia musiała przyznać, że także ona przeżywa zapaść.

Pozostało 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021