Marcin Pieńkowski z Bejrutu
Popołudniowe słońce w Bejrucie zmierza coraz niżej. Hamra, jedna z najsłynniejszych i najbardziej popularnych ulic w stolicy Libanu, nazywanej niegdyś Paryżem Bliskiego Wschodu, wypełnia się ludźmi. Rozpoczyna się nocne życie miasta.
W jednym z popularnych lokali spotykam się z Ahmetem ElSheikhiem, znanym syryjskim aktorem i prezenterem telewizyjnym. W swojej karierze pracował już w Libanie, Turcji, Egipcie i oczywiście w Syrii. Rozmawiamy o wszystkim – muzyce, kobietach, smaku kawy i polskim kinie. Ahmet wspomina, że lubi i ceni polskie kino. Najbardziej w pamięci pozostał mu film o Ryszardzie Siwcu, który 45 lat temu dokonał samospalenia na Stadionie X lecia. Słyszał także o Romanie Polańskim, Andrzeju Wajdzie i Agnieszce Holland. El Sheikh w ogóle bardzo chwali polską szkołę filmową i podkreśla, że najsłynniejszy syryjski reżyser skończył właśnie naszą, polską filmówkę. Jego zdaniem polskie kino, a zwłaszcza filmowe szkolnictwo ma na Bliskim Wschodzie świetną renomę.
Po pewnym czasie, pierwszej wypitej kawie i kilku wypalonych papierosach, nasze rozmowy schodzą na sytuację w Syrii. Miejsce naszego spotkania nie jest przypadkowe. To właśnie w tym popularnym lokalu spotkać można najsłynniejszych syryjskich aktorów, dziennikarzy, opozycjonistów czy urzędników ministerstwa. Ludzi, ze wszystkich stron barykady. Zwolenników obecnego rządu, jego przeciwników popierających działania rebeliantów oraz – nieopowiadających się po żadnej ze stron, zwolenników Syrii. To właśnie ich przedstawicielem – jak sam się określa – jest ElSheikh
Oddajmy mu głos. - Nie kocham Baszara Asada. Nie popieram, nie popierałem i nigdy nie poprę jego działań. To po prostu nie moja bajka, ale zależy mi na Syrii. Syrii spokojnej, stabilnej, bez wojny – mówi.