Evans oficjalną rezygnację ze stanowiska w parlamencie ogłosił w środę po tym, jak dzień wcześniej prokuratura oficjalnie postawiła mu poważne zarzuty. Ich lista obejmuje dokonanie gwałtu na mężczyźnie pod koniec marca tego roku, co najmniej pięć napaści seksualnych od roku 2009 i dwa wypadki „karalnej nieobyczajności", które miały miejsce ponad 10 lat temu. Zdaniem prokuratora łącznie poszkodowanych ma być siedem osób.
Mimo dowodów zebranych w trakcie śledztwa prowadzonego przez policję z hrabstwa Lancashire Evans nadal twierdzi, że jest niewinny. Jeszcze we wtorek po wyjściu z komisariatu, gdzie musiał złożyć wyjaśnienia, twierdził, że zamierza „zachować całkowite milczenie", a jednak w środę wygłosił emocjonalne przemówienie w Izbie Gmin.
Odrzucił wszelkie oskarżenia i stwierdził, że będzie dążył do ich oddalenia przez sąd. Oświadczył też, że cieszy się „wielkim poparciem", o czym świadczą liczne wyrazy solidarności, które miał otrzymywać w ostatnich dniach.
W przypadku osób na wysokich stanowiskach brytyjski wymiar sprawiedliwości jest wyjątkowo skrupulatny, zanim wystąpi z oskarżeniem. Prokurator generalny Keir Starmer zapewnia, że i tym razem zachowano wszelkie procedury, a dowody „okazały się wystarczające". O postawieniu zarzutów zdecydowała też opinia Joanne Cunliffe, wybitnej brytyjskiej specjalistki od przestępczości seksualnej.
W Londynie nie milkną komentarze po tej bulwersującej opinię publiczną sprawie. Komentatorzy zwracają uwagę, że człowiek oskarżony o gwałty homoseksualne nadal otrzymuje z pieniędzy podatników całkiem wysokie wynagrodzenie.