Nagranie pochodzi z czerwca 2011 r. Widać na nim tłum protestujących na głównym placu w mieście Homs. Ludzie trzymający w rękach gałązki oliwne wykrzykują antyreżimowe hasła. Dalej jest jak na setkach innych nagrań z syryjskich demonstracji: strzały, krzyk, panika, trupy.
Powodem, dla którego właśnie to wideo zasługuje na uwagę, jest jeden z uczestników demonstracji. Stoi na czele tłumu. To Chalid al-Hamad. Dwa lata po tamtej manifestacji świat oglądał go na zupełnie innym nagraniu, gdy przy aplauzie innych rebeliantów z ciała zabitego syryjskiego żołnierza wyrżnął kawałek serca i go zjadł. Niedługo potem prezydent Władimir Putin, podczas szczytu G8, patrząc na zachodnich polityków, mówił: „Ci ludzie tak po prostu nie zabijają swoich wrogów, ale przy widzach, w świetle kamer jedzą ich wnętrzności. Czy naprawdę chcecie... wysłać im broń?”.
Choć Zachód i Rosja w sprawie syryjskiej wojny domowej stoją po przeciwnych stronach, prezydent Putin doskonale wyraził obawy Londynu, Waszyngtonu czy Paryża dotyczące tamtejszych powstańców, oskarżanych o fundamentalizm, terroryzm i zbrodnie wojenne. To właśnie z ich powodu wiele państw wstrzymało się lub otwarcie sprzeciwiło najpierw dozbrajaniu rebelii, a ostatnio interwencji przeciwko reżimowi Baszara al-Asada.
Kim tak naprawdę są śmiertelni wrogowie reżimu w Damaszku, którzy napawają przerażeniem także resztę świata?
Odstek wojowników
Zaraz po pojawieniu się informacji, że Waszyngton szykuje się do interwencji w Syrii, wśród dżihadystów wybuchła panika. Na ich forach internetowych pojawiły się wpisy, że dowódcy polowi jak najszybciej powinni poprzenosić sztaby i nie wolno im podróżować w łatwych do namierzenia konwojach. „Zabierzcie swoim ludziom telefony komórkowe, w szczególności dowódcy niech trzymają się od nich z daleka” – radzi autor jednego z postów na forum grupy Fatah al-Islam.