Pierwszy został doprowadzony przed sąd przedstawiciel służb prasowych Greenpeace Dmitrij Litwinow. Ponieważ ekolog ma podwójne amerykańsko - szwedzkie obywatelstwo, sędziowie uznali że przebywając na wolności może unikać procesu i odesłali go na 2 miesiące do aresztu. Najprawdopodobniej pozostała siódemka trafi za kraty, tak jak ich 22 kolegów wobec których dwumiesięczne areszty orzeczono już w czwartek.
Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow oświadczył w piątek, że Władimir Putin, który powiedział przed kilkoma dniami, że działacze Greenpeace'u "nie są piratami", lecz "złamali prawo", nikogo nie oskarżał. - Wyraził jedynie swój punkt widzenia, a teraz sprawa jest w rękach Komitetu Śledczego - powiedział Pieskow cytowany przez agencję Interfax.
Przedstawiciel Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Władimir Markin powiedział, że w ramach śledztwa w związku z napaścią na platformę wiertnicza Prirazłomnaja zostało aresztowanych 30 członków załogi statku "Arctic Sunrise". Jak ogłosił komitet, będą sądzeni niezależnie od obywatelstwa i wszczęto przeciwko nim śledztwo pod zarzutem piractwa; za piractwo grozi w Rosji nawet 15 lat więzienia.
Ekolodzy z Greenpeace prowadzili na Morzu Barentsa protest w związku z wydobyciem ropy naftowej w Arktyce. Twierdzą, że platforma naftowa jest źle zabezpieczona przed ewentualnymi awariami. W ich ocenie wyciek ropy grozi skażeniem znacznych obszarów Arktyki. 18 września dwóch z nich wspięło się na platformę Gazpromu i przywiązało się do niej linami. Dzień później rosyjskie służby przejęły statek protestujących, a ekologów umieszczono w aresztach.