Decyzja sądu oznacza wizerunkową przegraną rządu Fideszu, który zbliżał się do stanowiska reprezentowanego przez stowarzyszenia dłużników, że kredyty takie udzielane były w złej wierze i naruszały interesy klientów banków.
Wyrok Sądu Najwyższego był oczekiwany z dużą uwagą bowiem sprawa nie tylko ma wymiar polityczny ale i prawny. W ostatnim okresie zdarzało się, że sądy niższej instancji na podstawie tych samych przepisów wydawały całkowicie różne wyroki. W co najmniej czterech przypadkach uznały, że kredyty dewizowe były „produktem wadliwym".
Rząd Fideszu traktuje sprawę ulżenia doli kredytobiorców priorytetowo wraz z programem obniżania kosztów energii dla gospodarstw domowych. Wcześniej mimo protestów banków zamrożono już administracyjnie kurs franka szwajcarskiego i przeprowadzono „uforintowienie" części kredytów.
W ciągu minionych dwóch lat z różnych form pomocy dla kredytobiorców, którzy popadli w tarapaty skorzystało ok. 170 tys. osób. Wywoływało to jednak krytykę wielu ekonomistów i polityków opozycji twierdzących, że trudno uzasadnić pomoc budżetu (czyli wszystkich podatników) dla wybranej grupy.
Z kolei rząd stoi na stanowisku, że kredytów takich jest zbyt dużo (w szczytowym okresie wszystkich kredytów dewizowych było około 600 tys.) a ich rygorystyczne egzekwowanie wpędza dużą grupę ludzi w spiralę zadłużenia bez wyjścia, która kończy się eksmisją i całkowita ruiną.