Do eksplozji przed oddziałem należącego do włoskiej grupy Sanpaolo banku w XIII dzielnicy doszło o świcie. Policja zamknęła okolicę, wyłączając duży odcinek ruchliwej ulicy Lehel. Według świadków zamachowcem mógł być mężczyzna poruszający się motocyklem bez numerów rejestracyjnych, który oddalił się z miejsca zamachu po odpaleniu bomby – zapewne za pomocą komórki.
Sprawca najprawdopodobniej chciał uniknąć ofiar. Wskazuje na to wczesna godzina ataku oraz fakt, że przed eksplozją kazał się oddalić przebywającemu w pobliżu bezdomnemu.
Wybuch wyrwał spory fragment ściany budynku i zniszczył wejście do banku. Interweniujący strażacy na krótko wyprowadzili mieszkańców całego ośmiopiętrowego bloku, jednak po stwierdzeniu, że nie doszło do uszkodzenia konstrukcji, zezwolono im na powrót.
Nerwową atmosferę spotęgował drugi, mniejszy wybuch w okolicy, jednak okazało się, że przypadkowo doszło do zapalenia ulatniającego się gazu, a sprawa nie ma związku z atakiem na bank.
Na razie nikt nie przyznał się do zamachu, a policja nie wyklucza żadnego scenariusza – np. porachunków przestępczego podziemia tak jak w 1998 roku, gdy w centrum Budapesztu doszło do kilku eksplozji, a ofiarą najpoważniejszej z nich padł niejaki József Boros, szef miejscowej mafii. W 2008 r. w Fót pod Budapesztem wysadzono bankomat w celach rabunkowych, jednak tym razem policja jest przekonana, że nie o to chodziło sprawcom.