We wtorek kurdyjski region Kobane w północno-wschodniej Syrii przy granicy z Turcją i Irakiem ogłosił autonomię.
Zgodnie z przyjętą już tydzień temu deklaracją będzie zarządzany niezależnie od władz syryjskich przez lokalnego przewodniczącego Enwera Mislima z dwoma zastępcami i 22-osobową radą. Członkowie lokalnego samorządu złożyli przysięgę i „przejęli odpowiedzialność za kanton Kobane".
Chcemy federacji
To już drugi kurdyjski region w Syrii, który deklaruje samodzielność. Osiem dni wcześniej na podobny krok zdecydowali się Kurdowie z okręgu Cizire. Do końca stycznia w ich ślady ma pójść także Afrin, trzeci region zachodniego Kurdystanu – jak Kurdowie z Syrii nazywają zamieszkany przez siebie region. Decyzję o tym lokalne zgromadzenie podjęło już w niedzielę.
– Utworzenie jednego regionu nie było możliwe, ponieważ regiony kurdyjskie są oddzielone obszarami zamieszkanymi przez Arabów – tłumaczy „Rz" Dervich Ferho, dyrektor Instytutu Kurdyjskiego w Brukseli.
– Mam nadzieję, że zarówno Syria, jak i największe mocarstwa zaakceptują taką formę samorządu, tym bardziej że nie ma mowy o tworzeniu kurdyjskiej państwowości. Chcielibyśmy jedynie, by Syria stała się federacją, podobnie jak Irak.