Nowa barykada na spalonej ziemi

Kijów to teraz oblężone miasto. A w środku pole bitwy. Milicja już bez żadnych oporów używa broni.

Publikacja: 19.02.2014 20:25

Majdan w Kijowie podczas starć z milicją (luty 2014 r.)

Majdan w Kijowie podczas starć z milicją (luty 2014 r.)

Foto: AFP

Red

Korespondencja z Kijowa

Na większości dróg dojazdowych do ukraińskiej stolicy z wtorku na środę zostały ustawione kordony milicji, które kontrolują tych, którzy chcą się dostać do miasta. To reakcja władz na mobilizację ogłoszoną w wielu ukraińskich miastach. Organizowane są grupy wsparcia, a także transporty z lekami i jedzeniem, które zmierzają na odsiecz protestującym na Majdanie.

Wieczorem wciąż są przejezdne niektóre drogi, choć przedarcie się do centrum Kijowa to najczęściej kluczenie opłotkami i poszukiwanie przejezdnego szlaku. Taksówkarze wiozący ludzi z kijowskich lotnisk nieustannie informują kolegów o swoich doświadczeniach, mówią, gdzie ustawiono kolejną blokadę. Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę.

Obok normalne życie

Na tych, którym udało się przedrzeć przez blokady, czekał surrealistyczny krajobraz. Kijów żyje normalnym rytmem. Jedyne, co rzuca się w oczy, to mniejszy ruch samochodowy na ulicach. Ludzie chodzą do restauracji, na zakupy, do pracy.

Sytuacja ulega zmianie w okolicach Majdanu Niezałeżnosti. Dziesiątki ludzi szybkim krokiem zmierzają do okalających centralny plac barykad. W dłoniach niosą siatki pełne jedzenia, leków i darów dla walczących. Pod Majdan regularnie podjeżdżają samochody wypełnione oponami, drewnem i innymi produktami. Kijów wspiera rewolucjonistów jak może.

Wielu członków Samoobrony ma ślady po ranach odniesionych w walkach poprzedniego dnia. Zabandażowane głowy, ręce, nogi to normalny widok na Majdanie.

Sam plac i jego okolice zamieniły się w jedno wielkie zaplecze stron, walczących na nowo postawionej barykadzie, która dzieli Majdan na pół. Po wtorkowym szturmie Berkutu zmianie uległy bowiem granice obszaru opanowanego przez protestujących.

Dymy nad placem

Tam, gdzie jeszcze w poniedziałek stały namioty protestujących w okolicach centralnego punktu placu – Kolumny Niepodległości – teraz rozpościera się apokaliptyczny krajobraz pola bitwy.

Tam, a także w wielu innych miejscach Majdanu ziemia to czarna, smolista i wciąż dymiąca masa, która pozostała po spalonych namiotach. Zwalisty budynek Związków Zawodowych, który był jednym z centrów rewolucji, teraz góruje nad placem jako symbol przekroczenia kolejnej granicy. Cały osmolony, czarny od dymu, spalony. Ciągle dymiący.

Majdan tonie w dźwiękach wystrzałów, wybuchów, a także stukotu młotków, którymi protestujący rozbijają chodniki i kostkę brukową, przygotowując amunicję dla walczących na barykadzie. Usypywane są kolejne góry kamieni, obok nich stoi pełno butelek z koktajlami Mołotowa. Walczącym pomagają kobiety, które zajmują się nie tylko sprzątaniem i karmieniem protestujących, ale również przenoszeniem drewna i kamieni. Są wśród nich zarówno emerytki, jak i eleganckie kobiety, które nie zważając na swoje drogie ubrania, rozbijają kolejne kostki.

Najwięcej jest jednak młodych dziewczyn, takich jak Katia, Nastia, Ołesia i Tina. To studentki kijowskiej Politechniki, pochodzą z różnych części Ukrainy – z zachodu, centrum i wschodu. Gdy pytam, czy nie boją się przebywać na Majdanie, gdzie co jakiś czas padają strzały, najstarsza Nastia odpowiada: – Boimy się o naszą przyszłość, ale nie o chwilę obecną. Możemy dać się zastraszyć, ale wtedy czeka nas jeszcze gorszy los. Będziemy tutaj do końca, pomożemy naszym chłopcom, jak możemy.

Strach to słowo, które zniknęło ze słownika protestujących. Gdy pytam 49-letniego Wołodymyra, budowlańca z podkijowskiej wsi, o jego emocje, od razu odpowiada: – Ja już zmęczyłem się swoim strachem, lękiem. Teraz nie ma już innej drogi, będę walczył.

Na Majdan przyjechał dziś rano, po tym jak wczoraj, po powrocie z pracy, zobaczył w telewizji, co się stało. Zabici liczeni w dziesiątkach, setki rannych, strzały z ostrej amunicji. Kijów spłynął krwią i powstał. Większość protestujących to bowiem mieszkańcy ukraińskiej stolicy, dużo jest ludzi z zachodniej części kraju, ale nie brak i tych z Odessy, Charkowa, Dniepropietrowska, Zaporoża.

Wywalczyć przyszłość

We wtorkowych walkach brali udział zarówno 19-letni Ołeh, jak i 39-letni Andrij. Spotykam ich na najważniejszej barykadzie Majdanu, gdzie bacznie obserwują poczynania stojącego kilkanaście metrów dalej Berkutu. Pierwszy dopiero co skończył szkołę, chce zarobić na studia w Polsce. Drugi jest informatykiem w międzynarodowej korporacji. Żaden z nich nie miał wątpliwości, że ich obecność jest obowiązkowa.

– Musimy stać, aż wygramy. Inaczej nie będzie tutaj żadnej przyszłości. Ja sam mam dobrą pracę, wysoką pensję, w każdej chwili mógłbym wyjechać za granicę. Ale chcę żyć tutaj, w wolnym kraju, gdzie będą mogły wychować się moje dzieci – mówi Andrij.

– To wojna. Wojna o wolność, ale nie domowa – komentuje Ołeh. – My nie walczymy z innymi Ukraińcami, tylko z bandycką władzą, która chce zabrać nam przyszłość. Będziemy stali do końca, odwrotu już nie ma.

Tymczasem władze ogłosiły przeprowadzenie „ogólnokrajowej akcji antyterrorystycznej". Wiąże się to m.in. z oficjalną zgodą dla milicji na użycie ostrej broni.

Korespondencja z Kijowa

Na większości dróg dojazdowych do ukraińskiej stolicy z wtorku na środę zostały ustawione kordony milicji, które kontrolują tych, którzy chcą się dostać do miasta. To reakcja władz na mobilizację ogłoszoną w wielu ukraińskich miastach. Organizowane są grupy wsparcia, a także transporty z lekami i jedzeniem, które zmierzają na odsiecz protestującym na Majdanie.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021