Minęło sześć dni i nie osiągnęliśmy postępu w sprawie rozmów dotyczących Krymu, więc czas zająć się drugim etapem sankcji wobec Rosji – powiedziała wczoraj kanclerz Angela Merkel w Warszawie. Szczegóły mają omówić w najbliższy poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych UE.
Donald Tusk jest za tym i ostrzega, że kryzys na Ukrainie trwać może jeszcze długo. – Istnieje potrzeba jedności UE nawet w okresie najbliższych lat – powiedział premier. Jego zdaniem najskuteczniejszą presją na Rosję będzie efektywna pomoc dla Ukrainy, aby „uchronić to państwo przed rozpadem i upadkiem". Premier i pani kanclerz zapowiedzieli, że już w przyszłym tygodniu nastąpi podpisanie politycznej części umowy stowarzyszeniowej pomiędzy Ukrainą i UE.
Wszystko, co powiedzieli wczoraj przywódcy Polski i Niemiec, jest w zasadzie powtórzeniem ustaleń szczytu UE z ubiegłego czwartku. Jedynym konkretnym ustaleniem jest wspólna polsko-niemiecka misja pomocy organizacyjnej dla Ukrainy wspierającej m.in. skuteczne wydawanie środków pomocowych.
Drugi etap sankcji miał wejść w życie już po kilku dniach. Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier mówił, że nastąpi to przed referendum na Krymie w najbliższą niedzielę, jeżeli nie powstanie tzw. grupa kontaktowa z udziałem Rosji, USA, UE i Ukrainy. Nie tylko Warszawa i Berlin, ale cała Unia jest jednak gotowa dać rosyjskiemu prezydentowi więcej czasu.
Drugi etap sankcji zakłada odmowę wiz dla określonej grupy osób w Rosji odpowiedzialnej za eskalację konfliktu oraz zamrożenie ich aktywów w krajach UE. Kiedy to nastąpi, nie wiadomo. Na pewno po referendum na Krymie i spodziewanej reakcji Moskwy w postaci gotowości do przyjęcia oferty obecnych władz Krymu przystąpienia do Federacji Rosyjskiej. Poza sferę deklaracji nie wyszły wczorajsze uzgodnienia w Warszawie dotyczące wspólnego rynku energetycznego.