Frakcje zielonych i chadeków w Parlamencie Europejskim postanowiły wprowadzić odpowiednią wzmiankę o Schröderze do rezolucji w sprawie Krymu (jako punkt 25a). Nie udało im się, przegrali dziś głosowanie w PE.
- To był pomysł niemieckich Zielonych, podchwycony przez partie ludowe. Nie wszyscy chadecy niemieccy jednak poparli go w głosowaniu, część się wstrzymała od głosu, bo ich zdaniem to wewnętrzne sprawy Niemiec. Polacy byli za. Socjaliści i lewica byli przeciw - mówi "Rz" eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski.
W odrzuconym projekcie fragmentu rezolucji PE miał wyrazić oburzenie z powodu wypowiedzi byłego kanclerza na temat kryzysu krymskiego i podkreślić, że nie powinien się publicznie wypowiadać na temat Rosji. Bo jest powiązany z Gazpromem, czyli "jednym z najważniejszych narzędzi rosyjskiej polityki zagranicznej".
Były socjaldemokratyczny kanclerz jest szefem rady nadzorczej spółki Nord Stream, w większości należącej do Gazpromu.
Schröder kilkakrotnie wstrząsnął ostatnio niemiecką opinią publiczną. Najpierw, jeszcze w lutym, powiedział "Spieglowi", że UE jest stroną w konflikcie ukraińskim (wspierającą opozycję).