Wizyta rozpoczęła się w sobotę od Holandii, gdzie po wylądowaniu na amsterdamskim lotnisku Schiphol gość witany był z najwyższymi honorami przez króla Wilhelma Aleksandra. Chiński przywódca odwiedzi także Francję, Niemcy i Belgię. Oddzielnym punktem programu będą rozmowy z przywódcami Unii Europejskiej w Brukseli.
Pekin wobec Kijowa
Xi Jinping wykorzysta też sposobność, by przy okazji nadzwyczajnego szczytu grupy G7 (czyli G8 po wykluczeniu Rosji) zwołanego przez Baracka Obamę z powodu sytuacji na Ukrainie spotkać się z prezydentem USA. – Sprawa Ukrainy stworzyła nową sytuację geostrategiczną i Pekin musi zająć wobec niej stanowisko – mówi „Rz" prof. Bogdan Góralczyk, politolog z UW. – Ukraina jest dla Pekinu ważna, o czym świadczą obietnice dużych inwestycji złożone podczas wizyty Janukowycza w Chinach tuż przed jego upadkiem i podczas szczytu 16 państw Europy Wschodniej i Chin w Bukareszcie. Na razie linie kredytowe są zamrożone, ale prędzej czy później okaże się, że Chiny mają swoje interesy w Kijowie i nie poprą jednoznacznie działań Moskwy. Tym bardziej że sprawa integralności terytorialnej z powodu Tybetu czy Sinkiangu jest dla nich priorytetowa.
Potwierdzeniem tego jest fakt, że Pekin zajął bardzo wstrzemięźliwe stanowisko w sprawie Krymu. – Amerykanie i Europejczycy będą zapewne próbowali nakłonić gościa, by zdecydował się na bardziej otwartą krytykę działań Putina, ale na ile się to uda, dowiemy się dopiero za kilka dni – mówi Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska–Azja.
Jak zwykle przy okazji wizyt dygnitarzy z Pekinu spodziewane są akcje obrońców praw człowieka przypominających o ich naruszaniu przez chińskie władze. Już podczas przyjęcia wydanego na cześć gościa przez króla Holandii aktywiści Amnesty International zorganizowali protest na placu Dam przed amsterdamskim Pałacem Królewskim.
Komentatorzy zauważają, że na marginesie wizyty w Niemczech chińska delegacja poprosiła o włączenie do programu odwiedzin berlińskiego pomnika Holokaustu. Ten gest ma mieć zapewne znaczenie propagandowe wymierzone w Japonię. Xi Jinping zademonstruje w ten sposób szacunek dla ofiar II wojny światowej, podczas gdy Pekin oskarża Japończyków o negowanie odpowiedzialności historycznej za zbrodnie wojenne popełnione podczas okupacji Chin.