Cameron odpycha Szkotów

Przed wrześniowym referendum bardzo szybko rośnie liczba zwolenników niepodległości Szkocji.

Aktualizacja: 11.04.2014 14:27 Publikacja: 11.04.2014 12:00

Cameron odpycha Szkotów

Foto: AFP

Z najnowszego sondażu „Sunday Times" wynika, że za podziałem Zjednoczonego Królestwa opowiedziałoby się dziś 41 proc. Szkotów, podczas gdy 46 proc. byłoby temu przeciwnych. Rok temu różnica między oboma obozami wynosiła 24 pkt proc., dziś jest prawie pięć razy mniejsza. Także inne brytyjskie instytuty badania opinii publicznej wskazują na szybki wzrost poparcia dla szkockich nacjonalistów.

W Londynie robi się więc nerwowo.

Anglia bez broni atomowej

– Niepodległość Szkocji doprowadzi do katastrofalnych skutków. Najbardziej się z tego ucieszą wrogowie Zachodu i wszystkie inne siły ciemności. To uruchomi lawinę separatyzmu w Europie, doprowadzi do destabilizacji Irlandii Północnej, wzmocni dyktatorów wszelkiej maści i tych, którzy chcą anektować cudze ziemie na całym świecie – grzmiał w tym tygodniu lord Robertson, były sekretarz generalny NATO, z pochodzenia Szkot, który sam jest jednak gorącym zwolennikiem utrzymania jedności Zjednoczonego Królestwa. Wśród czołowych unionistów do tej pory nikt nie używał tak radykalnego języka.

Robertson płomienną mowę wygłosił w Stanach Zjednoczonych, gdzie usiłował przekonać Baracka Obamę do oficjalnego opowiedzenia się przeciw szkockiej niepodległości – ale na razie bez skutku. Przeciwnie, sekretarz stanu USA John Kerry w kontekście rosyjskiej okupacji Krymu uznał szkockie referendum za wzór rozwiązywania trudnych problemów narodowościowych.

Wyniki sondaży z niepokojem przyjmuje także dowództwo brytyjskiej armii.  Wiceadmirał John McAnally zwrócił uwagę, że w razie ewentualnej secesji Szkocji Wielkiej Brytanii trudno będzie utrzymać broń atomową. Łodzie podwodne wyposażone w pociski nuklearne stacjonują bowiem w głębokich szkockich jeziorach i nie ma za bardzo dla nich innego miejsca.

Gdy w ubiegłym roku David Cameron zgodził się na referendum w sprawie niepodległości Szkocji, w którym rozstrzygająca będzie zwykła większość głosów, był pewien wygranej. Sądził, że dzięki zwycięstwu umocni swoją pozycję w negocjacjach dotyczących decentralizacji (devolution) z liderem Szkockiej Partii Narodowej (SNP) i premierem regionalnego rządu w Edynburgu Aleksem Salmondem. Jednak od tego czasu szef brytyjskiego rządu nie zdołał utrzymać nerwów na wodzy. Mnożył pogróżki pod adresem zwolenników secesji, twierdząc, że nowy kraj nie będzie miał prawa korzystać z funta, na lata zostanie wykluczony z Unii Europejskiej i będzie musiał wziąć na swoje barki nieproporcjonalnie dużą część brytyjskiego długu.

– Salmond to jest człowiek, który nie ma żadnego planu – twierdził Cameron.

Efekt takiej strategii okazał się jednak opłakany.

Angielski nacjonalizm

– Szkoci tradycyjnie znacznie częściej głosują na lewicę niż Anglicy. Są też wyraźnie bardziej proeuropejscy. Dlatego wielu z nich nie podoba się bardzo prawicowa polityka gospodarcza Camerona: radykalne ograniczenie zabezpieczeń socjalnych, cięcie podatków dla najbogatszych, zmniejszenie dotacji na służbę zdrowia i edukację - mówi „Rz" Simon Tilford, zastępca dyrektora londyńskiego Center for European Reform. - Ale to pogróżki premiera pod adresem Szkocji przelały czarę goryczy. Wielu Szkotów uznało, że chce on budować nacjonalistyczne państwo wrogie wobec imigrantów (także polskich), które już wkrótce może się znaleźć poza Unią Europejską (referendum w tej sprawie Cameron zapowiedział w razie zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w 2015 r. – red.)  Jeśli Cameron chce wygrać to referendum, najlepiej, aby w nadchodzących miesiącach przestał się odzywać - dodaje brytyjski ekspert.

Błędy brytyjskiego premiera to jednak niejedyny powód rosnących notowań szkockich nacjonalistów. Innym jest skuteczność samego Salmonda. Zdołał on w szczególności przekonać wielu wyborców, że Szkocja będzie bogatsza po uzyskaniu niepodległości, bo przejmie całość dochodów z wydobycia ropy i gazu na Morzu Północnym. W ubiegłym roku budżet brytyjskiego rządu uzyskał w tego tytułu 6,5 mld funtów, jednak strumień pieniędzy szybko maleje wraz z wyczerpywaniem się zasobów surowca.

Wielu Szkotów zapomniało natomiast, że w razie niepodległości ich mały (5 mln mieszkańców) kraj będzie musiał sam zapewnić przetrwanie ogromnego (12 razy większego niż dochód narodowy prowincji) sektora bankowego, który pięć lat temu został uratowany przed bankructwem przez Londyn.

Ogromnym kłopotem dla Edynburga może być także wykluczenie z Unii Europejskiej.

– Małe kraje mogą prosperować tylko w ramach Wspólnoty Europejskiej. Jeśli jednak Szkoci skonfliktują się z brytyjskim rządem, przez lata nie wywalczą członkostwa w Unii – przestrzega w rozmowie z „Rz" Fabian Zuleeg, ekspert brukselskiego European Policy Center.

Z najnowszego sondażu „Sunday Times" wynika, że za podziałem Zjednoczonego Królestwa opowiedziałoby się dziś 41 proc. Szkotów, podczas gdy 46 proc. byłoby temu przeciwnych. Rok temu różnica między oboma obozami wynosiła 24 pkt proc., dziś jest prawie pięć razy mniejsza. Także inne brytyjskie instytuty badania opinii publicznej wskazują na szybki wzrost poparcia dla szkockich nacjonalistów.

W Londynie robi się więc nerwowo.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021