Z najnowszego sondażu „Sunday Times" wynika, że za podziałem Zjednoczonego Królestwa opowiedziałoby się dziś 41 proc. Szkotów, podczas gdy 46 proc. byłoby temu przeciwnych. Rok temu różnica między oboma obozami wynosiła 24 pkt proc., dziś jest prawie pięć razy mniejsza. Także inne brytyjskie instytuty badania opinii publicznej wskazują na szybki wzrost poparcia dla szkockich nacjonalistów.
W Londynie robi się więc nerwowo.
Anglia bez broni atomowej
– Niepodległość Szkocji doprowadzi do katastrofalnych skutków. Najbardziej się z tego ucieszą wrogowie Zachodu i wszystkie inne siły ciemności. To uruchomi lawinę separatyzmu w Europie, doprowadzi do destabilizacji Irlandii Północnej, wzmocni dyktatorów wszelkiej maści i tych, którzy chcą anektować cudze ziemie na całym świecie – grzmiał w tym tygodniu lord Robertson, były sekretarz generalny NATO, z pochodzenia Szkot, który sam jest jednak gorącym zwolennikiem utrzymania jedności Zjednoczonego Królestwa. Wśród czołowych unionistów do tej pory nikt nie używał tak radykalnego języka.
Robertson płomienną mowę wygłosił w Stanach Zjednoczonych, gdzie usiłował przekonać Baracka Obamę do oficjalnego opowiedzenia się przeciw szkockiej niepodległości – ale na razie bez skutku. Przeciwnie, sekretarz stanu USA John Kerry w kontekście rosyjskiej okupacji Krymu uznał szkockie referendum za wzór rozwiązywania trudnych problemów narodowościowych.
Wyniki sondaży z niepokojem przyjmuje także dowództwo brytyjskiej armii. Wiceadmirał John McAnally zwrócił uwagę, że w razie ewentualnej secesji Szkocji Wielkiej Brytanii trudno będzie utrzymać broń atomową. Łodzie podwodne wyposażone w pociski nuklearne stacjonują bowiem w głębokich szkockich jeziorach i nie ma za bardzo dla nich innego miejsca.