Decyzje o zaproszeniu nowych państw, na razie z Bałkanów, NATO podejmie już we wrześniu na szczycie w Newport. Ale renesans paktu spowodowany rosyjskim zagrożeniem ma o wiele szerszy wymiar.
150 amerykańskich żołnierzy wylądowało w środę po południu w bazie w Świdwinie na Pomorzu Zachodnim. Pozostaną w naszym kraju przynajmniej do końca roku lub na stałe, jeśli Władimir Putin nie zaniecha agresywnej polityki na Ukrainie. W ten sposób rosyjski przywódca doprowadził do unieważnienia obietnicy NATO z 1997 r., że siły sojuszu nie będą stacjonowały na terenie nowych krajów paktu.
– To niezwykle ważny sygnał, że Ameryka znów mocno angażuje się w Europie Środkowej i daje przykład, jak należy reagować na politykę Kremla – przekonuje „Rz" Jan Techau, dyrektor europejskiego oddziału fundacji Carnegie.
Podczas jesiennego szczytu przywódcy państw należących do paktu mają zatwierdzić znaczące zmiany w dotychczasowej strategii obronnej sojuszu. Zamiast interwencji w odległych regionach świata ponownie priorytetem ma być obrona krajów członkowskich zgodnie z artykułem 5. traktatu waszyngtońskiego. O taką zmianę akcentów Polska walczyła bezskutecznie przez ?15 lat. Doprowadziła do niej dopiero agresywna polityka Kremla.
– Spodziewam się opracowania nowych planów wojskowych na wypadek agresji na kraje NATO ze strony Rosji – przyznaje Jan Techau.