Nowe władze w Kijowie coraz bardziej grzęzną w wojnie. Samodzielnie nie potrafią rozwiązać konfliktu. Przy politycznej bierności Unii Europejskiej rozwiązanie coraz większej liczby spraw zależy od stanowiska Rosji.
Lobbyści i gubernatorzy
Plotki o jakimś porozumieniu nowego prezydenta Petra Poroszenki z Kremlem pojawiły się już 23 czerwca, w czasie pierwszego spotkania w Doniecku przedstawicieli władz i rosyjskich separatystów. W sali – oprócz rosyjskiego ambasadora, przedstawicielki OBWE i negocjatorów z obu stron – zasiedli ukraińscy politycy uważani za lobbystów Kremla. Widok Wiktora Medwedczuka (ojcem chrzestnym jego córki jest Władimir Putin) i działacza odsuniętej od władzy Partii Regionów Nestora Szufrycza wywołał konsternację.
– Na sali był tyko jeden przedstawiciel Ukrainy – mówił wtedy „Rz" ukraiński analityk Witalij Portnikow, mając na myśli byłego prezydenta Leonida Kuczmę, wysłanego tam przez obecnego szefa państwa. Protest kijowskiej opinii publicznej przeciw obecności obu skompromitowanych polityków był tak gwałtowny, że misja OBWE zmuszona była na siebie wziąć winę za ich zaproszenie – dla dobra dalszych negocjacji.
W czasie weekendu jednak coraz głośniej zaczęto mówić w Kijowie, że obecność Medwedczuka i Szufrycza w Doniecku zapowiada ich powrót do ukraińskiej polityki, prawdopodobnie pod naciskiem Moskwy. Pierwszy z rosyjskich lobbystów miałby zostać gubernatorem obwodu ługańskiego, drugi – donieckiego. Mimo że formalnie nikt nie zgłosił tej propozycji, oligarcha i gubernatora Dniepropietrowska Ihor Kołomojski w poniedziałek poparł publicznie pomysł mianowania Szufrycza na gubernatora Doniecka.
Sam Kołomojski uważany jest za patriotę Ukrainy, z własnych pieniędzy płacił nagrody za złapanych bojówkarzy i odebraną im broń, za co Moskwa rozesłała za nim list gończy. Prawdopodobnie obecnie wyraża opinię części ukraińskich elit przekonanych, że konfliktu na wschodzie nie można wygrać militarnie, należy więc zawrzeć jakieś porozumienie z głównym winowajcą – czyli Rosją. Częścią umowy mogłoby być dopuszczenie przedstawicieli Kremla do ukraińskich elit władzy, w zamian za to separatyści mieliby zaprzestać zbrojnego oporu, złożyć broń i – kto chciałby – wrócić do Rosji.