Fausto Biloslavo, znany włoski dziennikarz i korespondent wojenny, na murach Kijowa zobaczył pochodzące z popularnej za czasów Mussoliniego piosenki hasło faszystów „Me ne frego" – „Nie przejmuję się" (że mogę zginąć za świętą wolność) i poszedł tym tropem. Dotarł do Berdiańska nad Morzem Azowskim (obwód zaporoski), gdzie stacjonuje i szkoli się wspierająca ukraińską armię w walce z separatystami ochotnicza brygada Azow. Liczy 250 żołnierzy, w tym grupę Włochów.
Wśród nich jest związany z włoską skrajną prawicą Francesco Fontana (53 l.), prawnik i biznesmen, a teraz bojownik ukraińskiej sprawy z kałasznikowem w ręku. Zgodził się porozmawiać z Biloslavo. Dwa lata temu po raz pierwszy pojechał w interesach do Kijowa. W styczniu tego roku pojechał znowu i został, by wspierać Majdan, a szczególnie bliski mu ideowo Prawy Sektor. I tak trafił do brygady Azow złożonej z ultraprawicowych ochotników.
Podlega ona ukraińskiemu MSW, patronuje jej Prawy Sektor, a dowodzi były francuski komandos Gaston Besson (47 l.), weteran wojen w Birmie, Surinamie i byłej Jugosławii – w Chorwacji dowodził międzynarodową brygadą ponad 500 ochotników. W szeregach ochotników oprócz Ukraińców walczą Finowie, Norwegowie, a nawet Rosjanie.
Wielu skrzyknęło się na prawicowych stronach internetowych i Facebooku. Ochotników stale przybywa. Niektórzy w odpowiedzi na apel Bessona na FB z 16 czerwca, w którym można wyczytać m.in.: „Czekają was tu tylko niewygoda, wojna, przygoda, a może śmierć. Ale również niezatarte wspomnienia i przyjaźnie do końca życia".
Jak zapewniają Fontana i Besson, selekcja jest bardzo ostra: – Najchętniej przyjmujemy ludzi z przeszkoleniem wojskowym i nie chcemy w swoich szeregach fanatyków. Dlatego na przykład musieliśmy zrezygnować z wielu zgłaszających się Włochów, bo mieli zbyt gorące głowy i żadnego wojskowego doświadczenia.