Paryż będzie zapewne w najbliższy weekend centrum wystąpień w Europie w obronie Palestyńczyków otoczonych przez izraelską armię w Strefie Gazy. Przygotowuje je cała masa społecznych organizacji, które czynią wszystko, aby nie doszło do antysemickich ekscesów.
„Antysemityzm: Francja w szoku" – pisał kilka dni temu „Le Figaro", analizując ataki na synagogi i instytucje społeczności żydowskiej w czasie minionego weekendu w podparyskich miejscowościach Barbes i Sarcelles. Ich sprawcy wywodzą się często ze środowisk muzułmańskich imigrantów, nastawionych od pokoleń wrogo do państwa żydowskiego oraz wyznawców judaizmu. Francja gości najwięcej imigrantów z krajów islamskich w Europie. Stale napływają nowi, podczas gdy francuscy Żydzi emigrują do Izraela. – Obecny rok będzie rekordowy – twierdzi Ariel Kandel, dyrektor Agencji Żydowskiej we Francji, który spodziewa się, że co najmniej 5 tys. osób zdecyduje się w tym roku na osadnictwo w Izraelu. Będzie to największy exodus od 1948 roku. W ubiegłym roku wyemigrowało 3,3 tys. osób, 70 proc. więcej niż w roku poprzednim.
To świadczy dobitnie, że Żydzi czują się we Francji zagrożeni. Według Agencji Praw Podstawowych UE, badającej nastroje ludności żydowskiej, ponad dwie trzecie Żydów we Francji obawia się nękania i wyzwisk, a niewiele mniej przemocy fizycznej. Obawy te potwierdzają zamachy przed żydowską szkołą w Tuluzie sprzed dwu lat, gdy zginęła trójka dzieci oraz nauczyciel, czy majowy atak na Muzeum Żydowskie w Brukseli, którego dokonał francuski dżihadysta. Francja to kraj czarnoskórego komika Dieudonne M'bali M'bali, który zdobył rozgłos z racji swych antysemickich wypowiedzi.
To także kraj rasistowskiego i ksenofobicznego Frontu Narodowego Marine Le Pen, zwycięskiego ugrupowania w niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego. – Mamy do czynienie z falą tzw. nowego antysemityzmu, który uosabia Dieudonne i który rozwija się gwałtownie w internecie – zwraca uwagę „Rz" prof. Georges Mink, politolog.
Zdecydowanie bardziej drastyczne hasła niż we Francji słychać było w ostatnich dniach na Kurfürstendamm, reprezentacyjnym bulwarze zachodniej części Berlina. Okrzyki w rodzaju „Żydzie, ty tchórzliwa świnio, wyjdź i walcz" (Jude, Jude, feiges Schwein, komm heraus und kämpf allein) zmroziły nie tylko mieszkających w tym rejonie Żydów.