W najbliższą sobotę w Brukseli na nadzwyczajnym szczycie spotkają się przywódcy 28 państw UE. Mają podjąć decyzję o obsadzie stanowisk przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Donald Tusk jest w wąskim gronie faworytów do tej pierwszej funkcji. Prowadzeniem negocjacji zajmuje się obecny szef RE Herman Van Rompuy. Od poniedziałku obdzwania wszystkie stolice, szukając konsensusu odnośnie do nazwisk kandydatów.
Rompuy układa
Według źródeł dyplomatycznych do wczoraj wieczorem miał znać preferencje wszystkich przywódców, a na piątek zaplanował dodatkowe telefony do kluczowych stolic (Berlin, Paryż, Londyn) w celu uzgodnienia ostatecznej propozycji.
– W wariancie optymistycznym Van Rompuy miałby przyjść na szczyt w sobotę po południu z potwierdzonymi nazwiskami i sama procedura nominacji zajęłaby pół godziny – mówi nam unijny dyplomata. Przywódcom pozostałby wtedy cały wieczór na dyskusję o polityce zagranicznej, w tym o sytuacji na Ukrainie. Jeśli to by się nie udało, to dyskusja o nazwiskach będzie miała miejsce na szczycie.
Wraca duet ?włosko-polski
Od ostatniego spotkania przywódców 16 lipca historia zatoczyła koło. Wtedy europejscy socjaliści przyszli z postulatem nominowania włoskiej minister spraw zagranicznych Federiki Mogherini na stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej ds. polityki zagranicznej. Przeciwwagą dla – przynajmniej teoretycznie – prorosyjskiej Włoszki miałby być szef Rady Europejskiej pochodzący z Europy Środkowo-Wschodniej. W lipcu silnym kandydatem wydawał się Donald Tusk. Oboje wymieniani są jako faworyci również teraz, po tygodniach cichych spekulacji. Nominacja Mogherini wydaje się przesądzona ze względu na mocną pozycję Matteo Renziego, szefa włoskiego rządu, którego partia w spektakularny sposób wygrała ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego.