Mimo wielokrotnych próśb i nacisków ze strony brytyjskiego rządu i unionistów, Królowa Wielkiej Brytanii do tej pory zachowywała milczenie w sprawie czwartkowego referendum, które zdecyduje o przyszłości związków Szkocji z resztą Zjednoczonego Królestwa. Zmieniło się to w niedzielę, kiedy wracając z kościoła nieopodal swojej letniej posiadłości w Balmoral w Szkocji, złamała zwyczajowy protokół i zatrzymała się by porozmawiać z zebranymi tam ludźmi.
Jak podaje dziennik "Daily Telegraph", Elżbieta powiedziała Szkotom, że w czwartek czeka ich "bardzo ważne głosowanie".
- Mam nadzieję, że ludzie zastanowią się bardzo uważnie nad przyszłością - dodała monarchini.
Zdaniem przeciwników szkockiej secesji, wypowiedź ta jest najwyraźniejszym jak dotąd sygnałem popierającym unionistów wyrażonym przez królową Elżbietę. W zeszłym tygodniu podobny apel do mieszkańców Szkocji wystosował premier David Cameron, który ostrzegł, że 18 września podejmą decyzję, od której nie będzie odwrotu. Cameron wygłosi kolejną mowę dziś w Aberdeen, od której może zależeć przyszłość Zjednoczonego Królestwa.
Ostatnie przedreferendalne sondaże wskazują na minimalną przewagę przeciwników secesji, lecz pokazują również, że duża część wyborców wciąż nie wie, jak zagłosować.