Grzegorz Schetyna złożył w czwartek swoją pierwszą wizytę w Republice Czeskiej w roli ministra spraw zagranicznych. Jej głównym punktem były rozmowy z szefem czeskiej dyplomacji Lubomirem Zaoralkiem. Ministrowie rozmawiali o stanie stosunków wzajemnych i o relacjach w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Dzień wcześniej rozwoju współpracy w ramach V4 i Forum Polsko-Czeskiego z wiceministrem spraw zagranicznych Czech Petrem Drulakiem rozmawiała wiceminister Henryka Mościcka-Dendys.
Jeszcze przed wyjazdem do Pragi minister Schetyna podkreślił konieczność kontynuowania współpracy państw Europy Środkowej, która ma już wieloletnią tradycję i na która składa się dorobek wielu rządów. Zaznaczył, że Polska jest zainteresowana kontynuacją projektów infrastrukturalnych i energetycznych Przyznał jednak, że między członkami Grupy Wyszehradzkiej istnieją rozbieżności odnośnie oceny wydarzeń na Ukrainie. Dotyczy to przede wszystkim przychylnego Rosji tonu przyjętego przez polityków węgierskich i słowackich, którzy deklarują wręcz budowę bloku państw unijnych niechętnych sankcjom.
Spośród naszych wyszehradzkich partnerów najbardziej zbliżone w wielu kwestiach jest nadal stanowisko Czech. Wspólnotę interesów obaj ministrowie podkreślali podczas konferencji prasowej na zakończenie rozmów. Odpowiadając na pytania dziennikarzy podkreślili, że na forum Unii Europejskiej Polska i Czechy chcą działać wspólnie np. w kwestii nowego pakietu klimatycznego, który jest ważny z punktu widzenia rozwoju gospodarczego Europy środkowej. To bardzo istotne przed szczytem klimatycznym UE zaplanowanym na 23-24 października. Lubomir Zaoralek z zadowoleniem powitał wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Uznał, że zwiększy to znaczenie nie tylko Polski ale całego regionu.
Rozbieżności między Pragą a Warszawą pojawiały się w ostatnich miesiącach odnośnie nakładania unijnych sankcji na Rosję w związku z jej ingerencją na Ukrainie. Czechy zajmują bardziej od Polski umiarkowane stanowisko, np. odrzucając możliwość dalszego zaostrzania sankcji. O zaostrzaniu sankcji z niechęcią wyrażał się premier Bohuslav Sobotka, a prezydent Miloš Zeman pod koniec września wzywał wręcz do zniesienia sankcji już nałożonych przez Unię Europejską (czescy politycy twierdzą że sankcje mogą zaszkodzić interesom ich przemysłu, a głównie eksportowi maszyn i urządzeń - w tym zaawansowanych obrabiarek).
Ministrowie Zaoralek i Schetyna podkreślili jednak, że różnice między Polską a Czechami nie są głębokie, a w zdecydowanej większości obszarów współpracy panuje atmosfera porozumienia i zgodności interesów. Jeśli obserwowane są opóźnienia np. w realizacji interkonektorów energetycznych albo budowy połączeń komunikacyjnych na linii północ-południe to wynikają one nie z braku woli politycznej ale są skutkiem problemów technicznych lub powolnych ustaleń między odpowiednimi resortami.