W istocie uczestnicy referendum odpowiadali na trzy pytania zaproponowane przez Sojusz dla Rodziny, związek organizacji społecznych i religijnych, które miały rozstrzygnąć definicję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, oraz odpowiedzieć na pytanie czy pary homoseksualne mogą adoptować dzieci oraz czy rodzice mogą decydować o uczestnictwie dzieci w szkolnych zajęciach na temat wychowania w rodzinie i życia seksualnego.
Rozpisanie referendum okazało się obowiązkowe po tym jak aktywiści zebrali 400 tys. podpisów (prawo wymaga zebrania 350 tys.) choć prezydent Andrej Kiska kwestionował jego zasadność po tym jak jesienią zeszłego roku definicja małżeństwa została już zapisana w konstytucji jako związek kobiety i mężczyzny.
W kampanii przed referendum partie polityczne praktycznie się nie angażowały, natomiast bardzo aktywne były organizacje społeczne i religijne. Do głosowania 3 razy „tak" zachęcił w liści do Słowaków papież Franciszek.
Przedstawiciele środowiska gejowskiego skarżą się, że referendum nie może niczego zmienić bo zmiany już są w konstytucji, jednak kampania wzbudza głęboką niechęć do mniejszości seksualnych. Oburzenie wywołało oświadczenie jednego z księży grekokatolickich, którzy stwierdził, że „osoby perwersyjne" należy wygnać z kraju.
Referendum przebiegało spokojnie, nie zanotowano żadnych poważniejszych incydentów. W trakcie referendum nie prowadzono badań exit-poll, jednak słowaccy dziennikarze twierdzą, że po późnego popołudniu potwierdziły się wcześniejsze badania socjologów z uniwersytetu w Trenczynie, którzy prognozowali frekwencję nie wyższą niż 35 proc. Oznacza to, że referendum może być nieważne.