Korespondencja z Nowego Jorku
Federalne Biuro Śledcze bada autentyczność rzekomej strony internetowej mordercy z Charleston, 21-letniego Dylanna Roofa, na której zamieszczony został rasistowski manifest oraz wiele fotografii podejrzanego z miejsc powiązanych z historią rasistowskiego Południa Stanów Zjednoczonych. Jeśli uda się potwierdzić autorstwo strony, motyw zamordowania dziewięciu osób w czasie spotkania modlitewnego w jednym z najstarszych kościołów w Karolinie Południowej stanie się oczywisty.
Roof – o ile są to jego deklaracje – przyznaje między innymi, że inspiracją dla jego działań stało się zastrzelenie na Florydzie 17-letniego Afroamerykanina Trayvona Martina przez George'a Zimmermana, białego wolontariusza strzegącego bezpieczeństwa zamkniętego osiedla. „To wydarzenie było dla mnie prawdziwym przebudzeniem" – czytamy na stronie.
Rasizm czy nie
O rasizmie głośno i otwarcie mówią przede wszystkim mniejszości etniczne i środowiska powiązane z Partią Demokratyczną, przypominając o nie tak dawnych zamieszkach w Ferguson w stanie Missouri (biali policjanci zastrzelili tam nieuzbrojonego czarnego nastolatka) oraz fali demonstracji i niepokojów, jaka przetoczyła się w następstwie przez całe Stany Zjednoczone. Także w pierwszy weekend po masakrze w Charleston w całym kraju dochodziło do demonstracji. W Columbii, stolicy Karoliny Południowej, domagano się głośno zdjęcia flagi konfederackiego Południa powiewającej na szczycie budynku stanowego Kongresu.
Reakcje republikanów początkowo były dużo bardziej stonowane. Kandydaci na prezydenta unikali słowa rasizm przy definiowaniu motywów Roofa. Gubernator Karoliny Południowej Nikky Haley początkowo sugerowała religijne motywacje napastnika i unikała określenia „hate crime" sugerującego motywy rasowe.
Także były senator z Pensylwanii Rick Santorum, ubiegający się o prezydencką nominację z ramienia republikanów, mówił o zamachu na wolności religijne. Słynny burmistrz Nowego Jorku Rudolph Giuliani również sugerował podobny scenariusz: „Może nienawidzi chrześcijańskich kościołów? Albo nie lubi czarnych kościołów, albo innych. Kto to wie?" – mówił o napastniku.
Odebrać broń Amerykanom
Teraz demokraci znów zaczęli mówić o konieczności kontroli sprzedaży broni, choć jednocześnie przyznawali, że to będzie bardzo trudny problem do rozwiązania. Nie udało się to bowiem po jeszcze bardziej wstrząsających masakrach. Reakcje Amerykanów były często wręcz odwrotne. Po takich wydarzeniach wzrastał popyt na broń. Tak było w ciągu kilku miesięcy po masakrze w Newtown w stanie Connecticut (grudzień 2012), w którym uzbrojony w broń półautomatyczną szaleniec zabił w szkole podstawowej ponad 20 dzieci.